24 886 250 - 55 = 24 886 195
#dieta #ogarniamsie
Wracam do dbania o siebie po krótkiej przerwie. Bardzo proszę o piorun na zachętę, bo w życiu mi się troszkę posypało i każda motywacja się przyda aby wygrywać w mniejszych walkach, coby mieć siłę na te większe.
Od marca niestety sobie troszkę pofolgowałem i z osiągnięty wynik 87kg skoczył do 92kg (start z poziomu 101kg)
Wraca więc dieta, pilnowanie się, znaczące ograniczenie hehe piwka, cziperków, słodyczy i innego gówna, a do tego dwie nowe rzeczy:
- podobnież łatwiej jest się przyzwyczaić do zmian, gdy są one częścią rytuału, codziennej rytuny. Zastanawiałem się więc, co robię absolutnie każdego dnia, zwłaszcza rano, co pozwoli mi wpleść robienie kilku pompek. I eureka - piję kawę! Rano i popołudniu. Czasem jeszcze trzecią w okolicach południa. W związku z tym, stwierdziłem, że za każdym razem, jak będę włączał ekspres, napierdalać będę dwie serie pompek. Tyle, ile dam rady zrobić. Jako, że koksem nie jestem, to jest to kilka sztuk dziennie, ale docelowo będzie więcej. I tak, dzień w dzień, po odwozeniu dzieci do żłobka rano i później tuż przed ich odbiorem, ekspres robi brrrrrrr, a ja robię ufffff.
Tym samym dorzucam moją skromną liczbę 55 sztuk z ostatnich 5 dni do wyzwania
#pompujwpoprzekziemi
- kupiłem sobie hulajnogę. Nie elektryczną! Taką manualną, z myślą, żeby nie musieć biegać za dzieckiem jak idziemy na spacer z rowerem biegowym (a niebawem pierwszym zwykłym rowerem). Po jednej szybkiej wycieczce do apteki stwierdzam, że chyba będę częściej śmigał po jakieś pierdoły na tym, zamiast jeździć autem. I nie jest to wcale taka lekka sprawa jak myślałem, troszkę się zmachałem
Pozdrawiam serdecznie i smacznej kawusi