"Nibypaństwo to państwo teoretyczne i tekturowe, państwo, które nie realizuje swoich konstytucyjnych celów. W działaniach nibypaństwa brakuje wspólnego mianownika, który spajałby je w jakąś zrozumiałą całość. Jego poszczególne struktury funkcjonują niezależnie od siebie, czasem do tego stopnia, że sprawiają wrażenie nie spójnej całości, ale luźnego zbioru instytucji.
Słynne narzekania podsłuchanego w restauracji ministra Sienkiewicza dotyczyły właśnie rozczłonkowania polskiej państwowości: „Moje pierwsze doświadczenie państwa jest dość banalne, to znaczy państwo w Polsce istnieje teoretycznie, [a] praktycznie nie istnieje, dlatego że działa poszczególnymi swoimi fragmentami, nie rozumiejąc, że państwo jest całością”. „Nie ma kultury współpracy instytucji”, „to nas prześladuje wręcz, ten brak współpracy”, wtórował mu Marek Belka. I trafiali w sedno. Poszczególne organy naszego państwa nie umieją ze sobą współdziałać, a czasem nawet się komunikować. Rzeczpospolita Polska nie potrafi porozumieć się sama ze sobą. Owocuje to takimi osiągnięciami jak ów słynny chodnik na poznańskich Ratajach, którego część budował Zarząd Zieleni, a część Poznańskie Inwestycje Miejskie. Niestety, obu częściom nie było dane się spotkać.
Podorganizmy nibypaństwa lubią też symulować działanie. Lubią udawać, że coś w ogóle jest robione, tak żeby z zewnątrz wyglądało, że nibypaństwo to prawdziwe państwo. Udawanie staje się niejako racją stanu. Owszem, są jakieś ministerstwa i urzędy, leżą w nich jakieś analizy i strategie, ktoś nawet nosi papiery od drzwi do drzwi i przepycha z szuflady do szuflady. Ale jak tylko trochę w tym pogrzebać, to szybko się okazuje, że to wszystko jest po nic, że to wszystko tylko wygląda jak państwo. Państwo, z samej swojej natury, lubi udowadniać, że to, do czego jest powołane, niezbędnie musi być robione. Natomiast nibypaństwo potrafi się z tego kompletnie nie wywiązywać – a mimo to istnieć."
#21polskichgrzechowglownych #polska #ksiazki
#owcacontent
Jeszcze co do chodnika, żeby przybliżyć (rok 2015):
"Ułożony niedawno na Ratajach chodnik straszy błotną dziurą. To efekt współpracy poznańskich urzędników. Z jednej strony budował go Zarząd Zieleni, z drugiej Poznańskie Inwestycje Miejskie. Do szczęścia zabrakło 4 metrów i skuteczności Wydziału Gospodarki Nieruchomościami, który nie zdążył wykupić prywatnego gruntu.
Pierwszy zaczął budować swoją część chodnika Zarząd Zieleni Miejskiej. Prace ruszyły około 2 lata temu. Jak przyznaje Tomasz Lisiecki, dyrektor ZZM, o dziurze, która może powstać między dwoma odcinkami ścieżki, wiedzieli już na etapie projektowania.
- Wiedzieliśmy, że są tam działki prywatne. W takim wypadku Zarząd Zieleni Miejskiej nie mógł poprowadzić chodnika po tym wąskim klinie terenu. Nie mamy kompetencji, aby sami próbować wykupić takie grunty. To zadanie dla Wydziału Gospodarki Nieruchomościami. Mimo wszystko, podjęliśmy decyzję aby wybudować tyle ścieżki, ile mogliśmy. Gdybyśmy mieli czekać, aż wszystko będzie dopięte, to obecnie nawet byśmy nie zaczęli robót - mówi Lisiecki."
https://tvn24.pl/poznan/blotna-luka-na-srodku-chodnika-ra509968-3291450
Tak się dogadują w Poznaniu. Budowali z dwóch stron, spotkać się nie udało
Ułożony niedawno na Ratajach chodnik straszy błotną dziurą. To efekt współpracy poznańskich urzędników. Z jednej strony budował go Zarząd Zieleni, z drugiej Poznańskie Inwestycje Miejskie. Do szczęścia zabrakło 4 metrów i skuteczności Wydziału Gospodarki Nieruchomościami, który nie zdążył wykupić prywatnego gruntu.