195 705 + 29 + 40 = 195 774
29km z soboty, a 40km z dzisiaj.
Dziś nie był dobry dzień. Już po 2km czułem, że to nie jest "ten" dzień, ale postanowiłem i tak przejechać tę trasę. Ehhhh, co ja zaplanowałem za głupią trasę XD Tyle gór, tak często i jednocześnie stromych dawno nie jechałem. Niby sporo dróg, których nie kojarzyłem, a pod koniec drogi już zacząłem kojarzyć, że jechałem daną drogą w drugim kierunku i jednocześnie mi się przypominało, że będzie zaraz taka fajna, większa górka xD Np. około 30 kilometra przez 5km miałem do pokonania jakieś 150m w górę. Super.
Jakieś ostatnie 15km jechałem jak na bombie, bez sił, chęci do życia, robiło się ciemno, lampka mi padła, pies mnie zaatakował, no ogólnie dramat. Jeszcze 5km przed domem, po przejechaniu bardzo trudnym terenem (wąskie płyty betonowe w środku niczego, wielkie trawy, no i co 10-15 płyt nie było płyty, więc kilka takich uderzeń było mocniejszych) zaczęło mi coś w kole stukać, taki bardzo dziwny dźwięk. Nie było to od razu, a tak bardziej po 1-2km od tego miejsca. Myślę koło, zjebałem karbonowe koło, cudownie. Może jakaś szprycha tylko, nie wiem i nienawidzę dzisiejszego dnia. Zaraz słyszę, że to jednak chyba suport. Zsiadłem, popatrzyłem, wszystko wyglądało względnie git. Po chwili zauważyłem, że taka spora, gruba trawa zaklinowała się w wózku przerzutki tylnej i uderzało o szprychy w trakcie jazdy xDD W głowie już miałem kilka tygodni bez roweru pewnie, stracone pieniądze i nie wiadomo jeszcze co, a to kawałek trawy był tylko XD
Mimo tragicznego dnia wpadło 6 PR'ek na segmentach co mnie zdziwiło mocno. Może przez te drogi, którymi dawno nie jechałem lub jechałem zazwyczaj w drugim kierunku. Było trochę ładnych widoczków z panoramą gór (dzisiaj nie robiłem zdjęć) no i dojechałem, to też jakiś sukces xD.
#rowerowyrownik #rower #gravel

