149 + 1 = 150

Tytuł: Okrutny miecz
Autor: Miles Cameron
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: MAG
ISBN: 9788374806565
Liczba stron: 832
Ocena: 8/10

Czerwony Rycerz przybywa do Morei, by tylko dowiedzieć się, że jego zleceniodawca, cesarz został właśnie uprowadzony! Dlatego, po raz kolejny wraz ze swoją dzielną kompanią muszą stawić czoła zadaniu graniczącego z cudem. Intrygi i spiski są na porządku dziennym, a skrytobójcy czają się na każdym kroku. W międzyczasie pokonany czarnoksiężnik Głóg wyrusza w głąb Dziczy, starając się odzyskać swą moc, a panoszący się Galowie z Jean de Vraillym na czele zaczynają destabilizować królestwo Alby.

Historia zawarta w Okrutnym mieczu jest ponownie złożona oraz naszpikowana wątkami z perspektywy różnych osób (chociaż wydaje mi się, że jest ich trochę mniej niż w pierwszym tomie) – czy to nowych, czy znanych z poprzedniej części. Toteż warto zacząć czytać od razu po skończeniu, bo bardzo łatwo można się pogubić. Tym razem książka o wiele bardziej skupia się na aspekcie politycznych rozgrywek o władzę, a konflikt ludzi z Dziczą stanowi bardziej wątek poboczny. Dlatego przyjdzie nam zwiedzić nie tylko dwór cesarski w Morei, ale również galijski czy znany już z pierwszej części dwór w Harndonie. Prócz tego czeka na nas masa nowych, interesujących przygód z perspektywy obłąkanego Czarnego Rycerza, ucznia Akademii zwanego Dżumą czy Baśniowego Rycerza.

Tak jak miało to miejsce w Czerwonym rycerzu, muszę tutaj wyróżnić, to jak pan Cameron bardzo dobrze oddał realia średniowiecza. Mam tu na myśli życie codziennego rycerza, podział świata na księstwa, wasalstwa, lenna, role społeczne, ale przede wszystkim prawdziwe, soczyste opisy licznych potyczek i scen batalistycznych, które trzymają w napięciu i przenoszą nas na pole bitwy przesycone szkarłatną krwią i wiszącej w powietrzu ops. Poza tym, w mniejszym lub większym stopniu dostajemy to, co w pierwszym tomie.

Natomiast poziom głupoty królów jest na wyjątkowo wysokim poziomie, co zresztą przyznają postacie w książce, więc rozumiem, że jest to celowy zabieg autora.
Muszę też zwrócić uwagę, mimo że, nie wspominałem o tym w pierwszym tomie, myśląc, że to będzie jednorazowy wypadek przy pracy, ale niestety, nader często występują tutaj literówki i błędy w zdaniach (parsknąłem, gdy przeczytałem „z każdym uderzeniem sera”).

Moje życzenie się spełniło i Okrutny miecz to udana kontynuacja, która jeszcze bardziej mnie wciągnęła w swój świat zawiłej polityki i wszechobecnego hermetyzmu. Jeżeli ktoś lubi takie klimaty, a narracja z perspektywy kilku (czy kilkunastu) osób mu nie przeszkadza, to jak najbardziej polecam zapoznać się z tym cyklem (zwłaszcza, że na ten moment tom trzeci zapowiada się jeszcze lepiej). 

- [...] Przywołam go do porządku i nakłonię do spełniania dobrych uczynków.
Wishart obdarzył go krzywym uśmiechem.
- Już je spełnia, Arnaudzie. Tyle że robi to, przeklinając Boga. - Pochylił się - Podczas gdy ty grzeszyłeś, sławiąc Jego imię.
#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
6363b2ca-dfbf-4e2f-871c-6b86c6e4fca3
Wrzoo

@JarlSkyr a propos tych literówek, to chyba jest znak rozpoznawczy MAGa... Ich korekta leży i kwiczy

JarlSkyr

@Wrzoo Dobrze wiedzieć, to się nastawię, bo mam jeszcze sporo od nich książek ( ͡° ͜ʖ ͡°)

JustKebab

@Wrzoo Ostatnio czytałem Ostrze i w pewnym momencie zamiast "Ty kurwo" jest "To kurwo", a kontekst był jasny - nawet w takim miejscu literówka, ręce opadają ( ͠° ͟ʖ ͡°)

Cerber108

@Wrzoo w cyklu o Zielonych Kościach trochę się tego znalazło. Czytam teraz Śnieżycę i literówka była na pierwszej stronie

Zaloguj się aby komentować