1463 + 1 = 1464


Tytuł: Pozdrowienia z Rosji

Autor: Ian Fleming

Kategoria: kryminał, sensacja, thriller

Wydawnictwo: Skarpa Warszawska

Format: e-book

Liczba stron: 416

Ocena: 3/10


Miałem nic nie wrzucać, ale raz to chyba można się wyłamać ze swojej reguły


Ten Bond to bajka dla grzecznych dziewczynek, więc o fabule opowiem tak:

Za siedmioma górami, za siedmioma lasami, żyli sobie król (M) i książe (James Bond). Królestwo króla (Brytyjski wywiad) działało właściwie samo, bez większych problemów, więc król mógł się skupić na życiu miłosnym księcia. Serce księcia pękło po tym jak jego wybranka zdecydowała, że woli amerykańskiego rycerza, zamiast brytyjskiego księcia i odpłynęła za ocean. Król nie wiedział jako pomóc księciu, ale okazało się, że piękna księżniczka z dalekich krain (Tatiana Romanowa) zakochała się w jego synu, od kiedy po raz pierwszy zobaczyła jego portret. Postanowiła do spółki z matką (szefową radzieckiego wywiadu), że wyruszy na spotkanie księcia, następnie razem wrócą pociągiem do królestwa i razem będą żyli długo i szczęśliwie.


Król do spółki z księciem postanowili, że to nie może być zasadzka, nie ma w propozycji księżczniki nic podejrzanego i postanowili, że taka okazja się nigdy więcej nie powtórzy i jest to ostatnia szansa na ożenek księcia.


Nie wiedzieli jednak, że królowa matka postanowiła, że w prezencie z córką wyśle 2 prezenty: posag (radziecką maszynę szyfrującą) oraz swojego giermka (radzieckiego cyngla), który zadaniem będzie zgładzić księcia.


Tym jest niestety ta książka, jak do tej pory jest to najsłabszy Bond, jakiego czytałem i oglądałem, choć nie miałem okazji obejrzeć tej ekranizacji. Bond nie jest tu Bondem, traci swoje wyczulone zmysły, które przesłania mu naga Tatiana. Niemal w każdej walce dostaje wpierdziel i tylko cudem udaje mu się przeżyć. Autor nie korzysta też z dobrodziejstwa wszystkiego tego, co niesie za sobą podróż po Europie, bo jest ona spłycona dosłownie do wagoni, przedziału i jednego mieszkania odwiedzonego po drodze. Podobnie ze Stambułem, zero opisów miejsca akcji, wszystko po łebkach. Ta książka ma 416 stron, a mam wrażenie, jakby miała 116.


Nie polecam, bo ta książka nie wnosi nic do uniwersum, a sama w sobie, gdyby wymazać nazwisko Bonda, nie obroniłaby się w żadnym wypadku.


Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

Osobisty licznik: 155/128

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #czytajzwujkiem

fdace15b-1eae-4eb2-8600-00f96e6d40f6

Komentarze (3)

saradonin_redux

Musze zapytać: czy dialogi Bonda czytałeś w głowie głosem Seana Connery'ego?

WujekAlien

@saradonin_redux Nie, bo nie wiedziałem, że film jest z nim, czytałem na pokładzie samolotu i nie miałem nawet jak sprawdzić aktorów ekranizacji. Do tego Bonda mi zdecydowanie bardziej pasował Brosnan albo Lazenby.

mnie_tu_nie_ma

@WujekAlien IMO ta ekranizacja jest jednym z najlepszych filmów o Bondzie, moje top 3 - tylko ja z kolei nie czytałem książki więc oceniam sam film

Zaloguj się aby komentować