1441 + 1 = 1442


Tytuł: Uczeń skrytobójcy

Autor: Robin Hobb

Kategoria: fantasy, science fiction

Wydawnictwo: Mag

Format: audiobook

ISBN: 9788374804479

Liczba stron: 496

Ocena: 2/10 (bardzo słaba)


Następca tronu Królestwa Sześciu Księstw (tak, to nazwa państwa zastosowana w tej powieści), książę Rycerski (tak, to imię postaci zastosowane w tej książce), jest powszechnie uważany za chodzący wzór cnót. Pewnego dnia u bram królewskiej twierdzy pojawia się jednak wieśniak, który twierdzi, że jego wnuk to książęcy bękart. Bastard nie zostaje, jak można by się było tego spodziewać, olany albo zamordowany cichcem, tylko oddany na wychowanie na dworze królewskim i gdy dorasta, za poleceniem swojego królewskiego dziadka zaczyna się uczyć sztuki skrytobójstwa.


Podczas lektury kusiło mnie, żeby wystawić tej książce ocenę 1/10, tak bardzo jest beznadziejna. Ostatecznie uznałam jednak, że zachowam najniższą możliwą ocenę dla tworów szkodliwych społecznie, jak zoofilskie harlekiny o dojeniu minotaurów albo antypolskie paszkwile pokroju Malowanego ptaka.


Ta książka nie posiada żadnych elementów, które mogłyby skusić do dokończenia jej i reszty serii – ani ciekawej, dobrze poprowadzonej historii, ani wciągającej akcji, ani interesujących bohaterów, ani barwnego uniwersum. Dostajemy za to skrajnie infantylny i irytujący świat przedstawiony, fabułę nieumiejętnie skleconą z rozmaitych oklepanych w gatunku wątków oraz postacie płaskie jak brzuch Alessandry Ambrosio. Przez większość czasu miałam problem z określeniem, jaka właściwie miała być grupa docelowa Ucznia skrytobójcy – tematyka sugerowałaby, że to fantastyka dla młodzieży i dorosłych, lecz infantylny i niewiarygodny świat przedstawiony nieodparcie kojarzył się z literaturą dziecięcą. Gdzieś w trakcie lektury przyszło mi na myśl, że książka przypomina „powieści”, które jedna moja psiapsióła z podbazy pisała w czasach szkolnych do szuflady i pomyślałam sobie, że Uczeń skrytobójcy musiał powstać w podobnych okolicznościach – tylko tutaj niestety autorka opublikowała swoje dziecięce wypociny.


Jest dla mnie wielką tajemnicą, jakim cudem ta książka ma wysoką średnią ocen na Lubimyczytać i Goodreads i jest niekiedy umieszczana w kanonach fantasy (np. w kanonie Wojciecha Sedeńki). Na szczęście, na polskim rynku wydawniczym wybór powieści fantastycznych jest obecnie na tyle duży, że dość łatwo można trzymać się z dala od omawianej abominacji.


Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz


#bookmeter

96df4391-d86f-484a-81fd-47c393ee96f0

Komentarze (5)

WujekAlien

@Vampiress to był również powód dla którego nie dokończyłem tej serii, a kupiłem nawet całość w papierze :(

Vampiress

@WujekAlien kiepska inwestycja, może kiedyś zwróci się jako rozpałka

matips

Zgadzam się w całości. Czytałem to dawno temu, ale zapamiętałem wrażenie "skrajnie infantylny i irytujący świat przedstawiony". Odniosłem też wrażenie, że to literatura dla dzieci która przez przypadek trafiła w moje ręce jako powieść young-adult.

Endrevoir

No i seria spadła na sam koniec mojej listy „do przeczytania”. Dzięki wielkie na info!

Zwalisty

@Vampiress Miałem podobnie, do tego stopnia, że powieść tę po prostu porzuciłem. Zamulacz.

Po czym o tym zapomniałem i gdy natknąłem się na pierwszy tom dalszej serii, to zacząłem czytać i pochłonąłem sześć tomów, począwszy od "Skrytobójcy Błazna". Jest to jedna z moich ulubionych serii fantasy.

Więc nie skreślałbym dalszych serii autorki, chociaż nie jest to fantasy dla każdego. Jest w tych książkach sporo przemyśleń bohatera i chociaż dla mnie interesujących, to poszukiwacze ciągłej akcji się rozczarują. Ale ewidentnie widać, że autorka się rozkręciła i później pisze nieporównanie lepiej.

Zaloguj się aby komentować