140 + 1 = 141
Tytuł: Heavy Rain
Developer: Quantic Dream
Rok wydania: 2010
Gatunek: Interaktywny film
Użyta platforma: PS 5 Pro
Czas rozgrywki : 9h
Ocena: 6/10
Co jakiś czas docierały do mojej świadomości informacje o tym, że są gry, które tworzą gatunek "interaktywnych filmów". Jak jakiś czas temu na peperku pojawiła się promocja na Heavy Rain i Beyond Two Souls to stwierdziłem, że warto to sprawdzić, a nuż mi się spodoba. Zwłaszcza, że wiele dobrych rzeczy słyszałem o Detroit: Become Human od tego samego studia. No i dzisiaj w ten deszczowy (przynajmniej w Gdańsku) dzień skończyłem Heavy Rain i mam takie mieszane uczucia.
Jeżeli chodzi o sam gameplay to jest to jedno wielkie QTE (szybko! złap go w Yrden!) - spodziewałem się tego, ale co innego to wciskanie przycisków, co innego przechylanie pada, żeby żyroskop załapał nasz ruch. Zwłaszcza, że gra nie do końca czasem czuje, że wykonuje ten ruch. Dodatkowym problemem jest to, że czasem nie do końca wiadomo czy tutaj QTE będzie czy nie, gra tego nie sygnalizuje, więc zdarzało mi się, że piłem herbatę i nagle musiałem na gwałt pauzować grę, bo zaczęła się sekwencja z d⁎⁎y. I jak to wyskakuje nagle to zdarzało mi się spanikować i nie wiedziałem czy dana sekwencja zakłada wciśnięcie i trzymanie przycisków czy też impulsywne ich wciskanie. A i dodatkowym problemem było dla mnie to, że w wersji na konsole mamy nie tylko wciskanie przycisków, ale też ruch padem i ja nie wiem czy to mój pad ma zepsuty żyroskop, czy ja nie umiem dobrze potrząsnąć padem czy po prostu gra nie zawsze dobrze odczytuje ruch, ale były problemy z tym aspektem.
Grafikę i muzykę pozostawię bez szerszego komentarza. Jestem świadom, że gra ma swoje lata, nie będę się czepiał, że wygląda staro, skoro jest stara. Muzyka jest z kolei ok. Nic mniej, nic więcej.
Na koniec zostawiam sobie fabułę - i tutaj jest chyba moje największe rozczarowanie. Otóż historia zaczyna się z naprawdę wysokiego C. Historia opowiada nam o seryjnym mordercy, który porywa nastoletnich chłopców i topi ich w deszczu. W deszczu, który gromadzi się przez kilka dni. Zostawia przy tym figurkę origami i orchidee i od lat jest nieuchwytny. Główna oś fabularna opowiada o kolejnym zaginięciu, bohaterowie są świadomi że nim Shaun utonie to mają kilka dni nim woda nabierze odpowiedni poziom. Także dla naszych czterech bohaterów zaczyna się gra z czasem... I ogólnie moim zdaniem historia zaczyna się naprawdę mocno. Pierwsza część gry przypomina mi trochę Se7en Finchera - jest mrocznie, morderca bawi się z nami i torturuje nas nim przekaże nam kolejną część układanki. Niestety potem jest gorzej i zjazd klimatu jest dla mnie porównywalny do rollercoasterów.
Uważam, że na podstawie gry można by stworzyć dobry miniserial, ale osadzony w latach współczesnych. W latach 2011, kiedy toczy się gra jest kilka luk fabularnych i logicznych, bo technologia zaprezentowana w grze nie współgra z tym co widzimy na ekranie. Szerzej o tym w sekcji spoilerów.
Dla osób chcących uniknąć spoilerów kończymy tutaj. Moja ocena to 6/10 i znaczek rozczarowanka. Był ogromny potencjał na świetną historię, ale w połowie stwierdzono, że szkoda zachodu, cyk pyk i pora na CSa. Szkoda. Poniżej sekcja dla osób, które ukończyły albo nie boją się spoilerów, ale mam tam kilka dodatkowych uwag.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
SPOILERY:
Ogólnie to sam pomysł, że to jest Scott jest dla mnie durny. Z jednej strony sprząta dowody, z drugiej niby szuka swojego naśladowcy, ale nic z nim nie robi. Po co ten wątek wtedy? No i niby cały czas sterujemy bohaterem, a jednocześnie zabijamy Manfreda. Gdzie sens? Gdzie logika?
Druga sprawa, która mnie strasznie ubodła to to, że Ethan dostaje pudełko z origami i tam jest gnat w środku. Po wykonaniu czwartej próby dostajemy info, że karta pamięci jest w kaburze pistoletu, a na tej karcie pamięci filmik, jak Shaun jest już prawie pod wodą xD no jak?! xD przecież ten pistolet był w pudełku kilka dni wcześniej umieszczony, więc czemu akurat jest na nim nagranie z przedostatniej fazy podtapiania? To samo dotyczy karty w aucie - mechanicy mówią, że Ethan jest cierpliwy, bo oni regularnie dbają o to auto i zakładali się czy ktoś je w końcu odbierze, a jednocześnie w skrytce jest karta pamięci z filmem Shauna w zbiorniku xD
Kolejna sprawa to co z blackoutami Ethana? najpierw są, a potem magicznie znikają i nie mają żadnej roli. Scott też porywa Shauna akurat jak Ethan ma blackout. A i po incydentach Ethan się "budzi" z figurkami w dłoni. Jak? xD po co? dlaczego? xD setki pytań, żadnej odpowiedzi.
Chyba ostatnia sprawa to Madison. Ogólnie to ta postać jest niepotrzebna. Poznajemy ją jak walczy w swoim domu z zabójcami-ninja, co jednak okazuje się jakimś koszmarem, który nie ma żadnego wpływu na grę. Później już jako dziennikarka obserwuje Ethana, opatruje go, ale w sumie nie wie po czym, nie wie, że on przechodzi próby, ale i tak jej to imponuje i dba o niego, jednocześnie nie mając nic z tego dla siebie, bo równolegle prowadzi własne śledztwo i go nie obserwuje. I cream de la cream - Ethan przeszedł kolejną próbe, zabił człowieka, za oknem leje, czas ucieka, jest załamany i rozpacza, ale powiedzmy, że to kupuje. No i wtedy wpada Madison, cała przebrana i zdemakijażowana juz po akcji w klubie, i stwierdza, że to świetny moment by zbliżyć się do Ethana. Ten mówi, że teraz najważniejsze jest uratowania syna, jednak gracz ma możliwość wybrać, że teges-szmeges fą fą fą jest ważniejsze od syna xD no k⁎⁎wa xD Zasadniczo historia spokojnie mogłaby się odbyć bez Madison. Ale podoba mi się to, że jedno z zakończeń zakłada, że Ethan, który zabił człowieka nie idzie siedzieć, ale buduje sobie przyszłość z synem i kobietą poznaną w przydrożnym motelu, ma to mnóstwo sensu xD
Im dłużej myślę, tym więcej głupotek znajduję w scenariusz, a szkoda, bo naprawdę zaczynało się dla mnie jak dobry film Finchera w peakowej formie.
#gamesmeter #gry #heavyrain
