1365 + 1 = 1366
Tytuł: Pan Lodowego Ogrodu. Tom 4
Autor: Jarosław Grzędowicz
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Format: książka papierowa
ISBN: 9788375747515
Liczba stron: 896
Ocena: 6/10
Udało się! Skończyłem! Zaczynając swoją przygodę z Vuko i Filarem nie wiedziałem, że dojście do jej końca będzie takie trudne. Ostatnia część bardzo mnie przetyrała i z perspektywy czasu rozumiem wszystkie opinie, które w międzyczasie słyszałem od ludzi, że finał jest ciężki i dziwny. Podczas lektury dwa razy się zaciąłem, bo najzwyczajniej w świecie widziałem wokół siebie ciekawsze rzeczy niż lektura i dlatego zeszło mi tyle czasu na tą część.
Ostatni tom jest bardzo nierówny - po clifhangerze zaserwowanym nam na koniec 3 tomu ta część zaczyna się od wartkiej akcji i istotnych wydarzeń, żeby zaraz potem spowolnić narracje, cofnąć się w czasie i odpowiedzieć nam rozwlekle na pytania, których sobie nie zadawaliśmy. Rozumiem już czemu ludzie nie są entuzjastycznie nastawieni do wątku Filara. Od trzeciego tomu jego rozdziały są niepotrzebnie rozwleczona i mozolnie brną do przodu serwując nam przy tym mnóstwo nic nie wnoszących opisów. Moim zdaniem również Vuko już nie działa tak jak w poprzednich tomach. Zdecydowanie lepiej mi się śledziło jego losy jak działał jako jednoosobowa armia, wraz z założeniem Nocnych Wędrowców traci rozmach i brawurę opowieść. Autor przestaje się bawić miksem fantasy i ziemskich technologii, zapominając na długi czas o Cyfral i Jardanie.
No i z rzeczy ważnych to mamy finał. Brnęliśmy do niego tyle czasu przez długie, rozwleczone rozdziały, na tyle powolnie, że sprawdzałem w internecie czy na pewno nie ma tomu V albo czy autor jeszcze żyje i może coś tam ciągle pisze powoli w stylu Martina. Ale nie, to jest zamknięta historia. Finał dzieje się nagle, jest chaotyczny, jest niespójny ze światem, który był kreowany w poprzednich tomach i jest cholernie niesatysfakcjonujący. I jeszcze rozmowa z Kruczym Cieniem i wyjaśnianie zagadek świata... Dajcie spokój, to jest równie potrzebne jak midichloriany w uniwersum Gwiezdnych Wojen. No bo przecież nie może być tak, że coś istnieje i tyle. Lepiej wymyśleć jakieś wytłumaczenie, a czytelnik niech sobie z nim poradzi.
Ogólnie to szkoda mi uniwersum. Świat stworzony był unikatowy i fajny, historia do pewnego momentu wciągająca na tyle, że nie mogłem się oderwać. A później autor stwierdził, że trzeba szybko napisać zakończenie i pora na CSa.
Całe uniwersum oceniam na 7/10, przy czym warto zauważyć, że od trzeciej części to jest to równia pochyła. Szkoda.
#bookmeter

/pic2003559.jpg)