1089 + 1 = 1090


Tytuł: Chemia śmierci

Autor: Simon Beckett

Kategoria: kryminał, sensacja, thriller

Wydawnictwo: Czarna owca

Format: e-book

Liczba stron: 368

Ocena: 8/10


To jeden z tych thrillerów, które kiedyś zostawiały mnie z opadem szczęki, a pierwsze podejście zakończyło się oceną 10/10. 


Kolejny powrót po latach, do książek, które kiedyś stanowiły moją topkę i po części ukształtowały mój gust czytelniczy. Tym razem po Szumie, przyszła kolej na Chemię śmierci. Jest to książka, dzięki której polubiłem thrillery i kryminały, gdzie głównym bohaterem nie jest ani detektyw ani policjant (płeć bez znaczenia).


Przy ponownej lekturze emocje były już mniej intensywne, ale Chemia śmierci wciąż trzyma klasę. Znałem zakończenie, więc tym razem bardziej zwracałem uwagę na warsztat i atmosferę - i wciąż jest czym się zachwycać.


Beckett kreśli historię Davida Huntera - byłego antropologa sądowego, który po tragicznym wypadku, który załamał jego świat, próbuje zacząć nowe życie w małym prowincjonalnym brytyjskim miasteczku o nazwie Manham, jako lekarz rodzinny. Ale spokój kończy się, gdy zostaje odnalezione zmasakrowane ciało kobiety, a Hunter, błyszcząc wiedzą na temat rozkładu zwłok, zostaje wciągnięty w brutalną zagadkę i zmuszony do zmierzenia się z własną przeszłością.


Klimat angielskiej prowincji, precyzyjny opis pracy antropologa sądowego i umiejętnie budowane napięcie sprawiają, że książkę czyta się świetnie - nawet kolejny raz, po latach. Ale tym razem bardziej uwierało mnie coś, co wcześniej łatwiej mi było zignorować, a może nawet tego nie zauważałem: ten thrillerowy kliszozabieg, w którym antagonista - zamiast po prostu działać - urządza protagoniście show z udziałem najbliższej osoby. Trochę jakby zło nie mogło się obejść bez monologu i personalnej wycieczki. Brzmi efektownie, ale w tej historii wydało mi się to niepotrzebnie przerysowane i sztucznie podkręcające emocje, któych i tak przecież nie brakowało.


Mimo wszystko Chemia śmierci to wciąż mocna książka. Nieco mniej szokująca przy ponownym spotkaniu, ale dalej doskonale napisana, z dusznym klimatem i mroczną precyzją, której nie da się odmówić.


Jeśli nie czytaliście, to polecam i zazdroszczę możliwości pierwszego spotkania z tym tytułem.


Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

Osobisty licznik 109/128 (brak 3 recenzji na bookmeter)

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #czytajzwujkiem #powrotywujka

c3fc7262-c76a-422a-ab51-feb671ed9045

Komentarze (6)

AndzelaBomba

Tak sobie czytam ten opis i myślę; to można się tak łatwo przebranżowic z lekarza medycyny sądowej na internistę? 🤔

WujekAlien

@AndzelaBomba wydaje mi się, że łatwiej w tą niż w drugą stronę Jak czytałem za pierwszym razem to zadawałem sobie podobne pytanie i z tego co pamiętam, to w obu przypadkach na studiach przechodzi się przez wszystkie gałęzie medycyny, a różnią się jedynie specjalizacją. Nasz bohater swojego poprzedniego fachu uczył się na farmie trupów w USA, która też jest realnym miejsce i przewija się w kilku innych książkach.


Z drugiej strony, to taki internista na wsi też raczej nie ma zbyt różnorodnych przypadków i po za szyciem ran, wypisywaniem recept, wysyłaniem pacjentów do szpitala, zbyt wiele mu nie zostaje

Hilalum

@WujekAlien mało czytam kryminałów, ale tego czytałem ze 3 części i było sympatyczne. Tylko pamiętam że były problemy z tempem.

WujekAlien

@Hilalum Bo to prawda, książka ma problem z tempem. Ale to częsta przypadłość thrillerów, z medycznym zacięciem, że w nich się mało co dzieje przez większość czasu, a później niemal wybucha bomba i mamy akcję za akcją na przestrzeni kilkunastu stron.

Mr.Mars

@WujekAlien Sama prawda o tej książce.

Zaloguj się aby komentować