Jako, że anonimowe wyznaniania nie działają pozwoliłem sobie na stworzenie tego konta.
Proszę moderacji o niebanowanie tego prawdziwego z oczywistych względów.
Wpis będzie dotyczył zdrowia psychicznego, jako, że używam nicku w wielu miejscach nie chcę tego wpisu popełniać z obawy o ślad jaki zostanie.
Generalnie w moim życiu od kilku lat zaliczam stopniowy zjazd. Coraz mniej rzeczy mi się układa, cierpię na samotność, nie posiadam dzieci czy partnera. Coraz częściej uciekam w używki typu alkohol, coraz częściej przytłaczają mnie takie obowiązki jak umycie naczyń czy posprzątnie mieszkania. Wszystko to rzutuje dosyć mocno na moje zdrowie, jestem osobą otyłą, bo w jedzeniu szukam czegoś co sprawi, że przestanę się czuć jak gówno.
Pomimo moich obaw, udałem się do psychoterapeuty po pomoc, pierwsze spotkanie przebiegło w rozpaczliwej atmosferze poczucia braku kontroli nad własnym życiem i winy. Mówiłem, że chciałbym zadziałać zanim zacznie być za późno, że podejrzewam u siebie depresję. Samo zebranie się na ten pierwszy krok zajęło mi masę czasu, w końcu pewnego dnia zdecydowałem się na umówienie wizyty, było to trudne.
Na psychoterapię chodzę od ponad 2 miesięcy, ale szczerze to nie czuję jakiejś większej poprawy. Zacząłem się trochę więcej ruszać, ale nie wiem czy to jakoś pozytywnie wpływa na moje życie. Jest duży zawód z mojej strony, oczekiwałem, że dostanę proste rady jak wyjść z tego dołka. A tymczasem rozmawiamy sobie o tym jak mi minął tydzień i czuje się tak samo bezsilnie jak na początku. Czy to normalne? Czy to naprawdę musi trwać tak długo czy po prostu nie dopasowany jestem do terapeuty? Najbardziej przeszkadza mi brak aktywności, wszystkie tematy muszę inicjować ja, nie dostaję za dużo porad, dużo rzeczy o których opowiadam jest zbywane "no i jak się wtedy czułeś?". Nie wiem czy poruszanie tematów z dziecińśtwa mi pomoże, to było przecież ponad 20 lat temu.
To nie jest tak, że ja oczekuję, że ktoś za mnie naprawi moje życie, ale jest po prostu straszna desperacja z mojej strony, bo zauważam, że właściwie wszystko mnie przestało cieszyć. Jakiekolwiek pasje jakie miałem, gra na instrumencie, motocykle, wspinaczka przestały mnie cieszyć. I nie wiem co dalej robić, czy psychiatra potrafi pomóc?
Anyway, post z gatunku jest mi źle, sorki za nieuporządkowane myśli, ale naprawdę potrzebowałem się z kimś tym podzielić, a nie mam nikogo.
Czy mogą odpisać osoby, które przechodziły coś podobnego, jak u nich wyglądała psychoterapia z początku? Czy też był taki nastrój zwątpienia? Czy warto skierować ku farmakoterapii?
#psychoterapia #zdrowie #zdrowiepsychiczne
