Zwróciłam dziś uwagę starszej pani, która spacerowała z yorkiem po bieżni, że jest zakaz wprowadzania psów (o czym matrona doskonale wiedziała, bo minęła ogromną tablicę z zakazem). Czasami wstępuje we mnie jakiś diabeł xD.
Edit: w sumie nie słyszałam, czy coś mi odpowiedziała, bo miałam słuchawki, ale byłoby całkiem śmiesznie, gdyby powiedziała, że york, to nie pies
#codziennebulwarywsk
