Zrozumiałem w jakiej ujni pracuje gdy firma zakazała nadgodzin i nagle będę żył od 10 do 10 albo i nawet na - bo zęby się odzywają
#zalesie
Zrozumiałem w jakiej ujni pracuje gdy firma zakazała nadgodzin i nagle będę żył od 10 do 10 albo i nawet na - bo zęby się odzywają
#zalesie
@TenTypTakMa no nie dogodzisz. Jedni płaczą bo muszą robić nadgodziny, inni narzekają, bo nie mogą ich robić. I tak i tak niedobrze
@damw co człowiek to opinia. W moim przypadku bardzo lubie swoją pracę i nadgodziny pozwalały mi rozwijać swoją wiedzę i skrzydła, a w zamian przymykałem oko na zarobki.
@TenTypTakMa kiedyś robiłem w takiej firmie, co bez nadgodzin nie było za co żyć. Uciekaj Pan!
@cebulaZrosolu staram się, CV poszła już w obieg (rekruterka na LD sama do mnie napisała, wyczuła moment
@cebulaZrosolu mój pierwszy januszex to była firma wielu cudów z zakresu fizyki kwantowej i innych alternatywnych rzeczywistości, gdzie typ sobie wymyślił, że będę robił mu typowo sklepowe soboty 9-13... za darmo. Czyli takie nadgodziny. Ale charytatywnie.
-No bo przecież co mam ci ma płacić, jak sklep na uboczu i może 1 osoba w miesiącu w te soboty się przypałęta jak jej nie wiem, w drukarce atramentu braknie, czy coś (i to akurat była szczera prawda), ale może przyjść i zostawić te 30 zeta. Więc "być musisz", bo ktoś może przyjść.
-No ale przecież moja bytność i zarobek nie zwrócą na samo moje wynagrodzenie, a gdzie prąd i tak dalej.
-Dlatego tak po prostu sobie przyjdziesz i posiedzisz.
-Wiesz co za darmo nic nie robić to ja jednak mogę wygodniej w domu więc nie, dzięki. Albo mi płacisz albo sam sobie tu kwitnij.
I co? I po wielkim bólu dupy łaskawie się "zgodził" mi płacić, jakby mi jakąś wielką łachę przy tym robił. I zgodnie z przewidywaniami dobrze było, jak jedna osoba przez wszystkie soboty w miesiącu przyszła. Ni chuja mu się to nie kalkulowało, ale kwitłem tam co sobotę te 4 godziny jak debil, którym byłem, jak to zwykle jest w pierwszej pracy. Przez pierwsze 2 miesiące jeszcze udawałem, że mi na tym zależy. Potem przestałem w ogóle dawać jebanie, bo nie było nawet o co. Po połowie roku miałem już obejrzane wszystkie jutuby, przesłuchaną całą muzykę, przeczytanego całego wykopa, antyweba, benchmarka, interię, rmf, wp i cholera wie co jeszcze i zaczęło mi to dawać do łba, że muszę do tego kurwidołka iść, tracić pół soboty z której nie mam absolutnie nic, bo ta wypłata to był jebany śmiech, o który jeszcze się musiałem potem i po 2 miesiące prosić. Skończyło się na tym, że po tej połowie roku przestałem w ogóle otwierać ten sklep i jak przychodziłem to tylko ściągałem kurtkę, gotowałem wodę na herbatę, lałem gorącą wodę do wiadra z mopem i szedłem wszystko czyścić, bo nawet już to było dużo bardziej interesującą alternatywą, niż siedzenie 4 godziny na dupie i gapienie się w sufit. A sprzątać było co, bo żaden się tam kurwa ani razu nie chwycił nawet miotły, żeby zamieść syf z podłogi.
Zaloguj się aby komentować