#znajomi #przyjaznie #przyjaciele #pytaniedoeksperta #samotnosc
Mam problem, z którym zmagam się od dłuższego czasu – szukam normalnych kumpli, ale niemal zawsze trafiam na tzw. “element społeczny”: osoby z uzależnieniami, szemraną przeszłością, pasożyty finansowe albo emocjonalne. Takie znajomości nie tylko mnie wyniszczały, ale przez nie sam miałem problemy z używkami i do dziś noszę skutki tego, co działo się ze mną kilka lat temu.
Szukam tylko zwykłego ziomka – kogoś, z kim mógłbym pójść na siłownię, pogadać, może wyskoczyć gdzieś na weekend – bez tej wiecznej roli niańczenia, jakiej doświadczyłem w jednej z poprzednich “przyjaźni”. Tylko tyle. Nie imprez, nie dram, tylko zwyczajna, zdrowa relacja.
Pochodzę z małej wsi, dojeżdżam 50 km do pracy i przez to też nie mam zbyt wielu okazji do poznawania ludzi. Co gorsza, umiejętności przyjaźnienia się musiałem dopiero zacząć rozwijać po technikum, bo przez całe szkolne życie byłem izolowany, unikany, traktowany jak ktoś gorszy. Każda moja inicjatywa była odrzucana, a kiedy ktoś inny wyskoczył z dokładnie takim samym pomysłem – nagle była to za⁎⁎⁎⁎sta opcja. Pamiętam nawet, jak kiedyś zaproponowałem wspólny wypad do klubu, a usłyszałem tylko: „Przecież wiesz, że jeżdżą do Bielska pociągi, to sobie kogoś poznasz.” Tak się kończyła każda próba z mojej strony.