Gdyby ludzkości faktycznie groziła zagłada i pozbycie się samochodów spalinowych w Europie i limity CO2 na obywatela miałyby to powstrzymać, to elity w Davos pierwsze porzuciliby swoje prywatne odrzutowce i samochody z silnikami V8 w obawie o swoje życia. Jest jednak na odwrót i te elity mają zakaz być wożone samochodami ELEKTRYCZNYMI, ponieważ są one niebezpieczne, w Wyoming wprowadzają zakaz sprzedaży elektryków od 2035, bo władze tam doskonale wiedzą, że przejście na elektromobilność wiąże się z wysokimi kosztami, których ten stan nie będzie w stanie ponieść i widzą też ogromne zagrożenie dla prawa do własności obywateli. U nas w UE ZIELONA AGENDA wmawia nam, że nie posiadanie to nie jest nic złego, a wynajem jest spoko, robi się już podwaliny pod ten utopijny świat w którym większość nie mają niczego, a są szczęśliwi. GÓWNO PRAWDA, mnie uszczęśliwia posiadanie mojego mercedowskiego diesla, pomaga mi on bardzo zwłaszcza, że mieszkam na wsi. Teoria o szczęściu jest utopią, bo nie będzie szczeście, tylko dziadowanie, zwłaszcza ludzi na wsi, niestety nie widzę nic, co miałoby powstrzymać ową agendę