Z okazji blackoutu w #hiszpania i Portugalii mały poradnik (na bazie doświadczeń z Ukrainy i Polski).
Prądu może braknąć po burzach, śniegach (oblodzeniu przewodów) lub przebojach w sieci energetycznej (choć my mamy połączenie z niemal wszystkimi sąsiadami, więc jesteśmy bardziej odporni, niż półwysep). W Polsce lokalnie zdarzyły się takie: słynny 2-dniowy w Szczecinie i oczywiście w różnych mniejszych miejscowościach, które nie są tak odporne, jak duże miasta.
Przypominam, że wszystkie sklepy, żeby sprzedawać muszą mieć działające kasy fiskalne, a obecnie nawet połączenie z internetem. Choć kasy też często mają swoje akumulatory, terminale płatnicze niekoniecznie.
Co nas powinno wtedy interesować?
Jeśli ktoś mieszka na wsi i chce iść grubiej (bo ma większe szanse na brak prądu, a wieś nie jest priorytetem dla energetyki) to odradzam 3-fazowe agregaty, chyba, że ktoś konkretnie pod pompę ciepła. Trzeba sobie określić jakieś minimum (kocioł, lodówka) i dobrać moc, bo też nie ma sensu kupować jakiegoś potwora. Ewentualnie UPS lub znowu nieco grubiej inwerter + akumulator lifepo4, z którego będą zasilane kluczowe urządzenia (bez sensu palić agregat całą dobę, żeby zasilać 100W kotła lub lodówkę, która się co kilka godzin włączy na kilka godzin). Z drugiej strony na event typu brak prądu przez 24 godz. raz na ruski rok, to pytanie czy warto przeinwestowywać.
Przypominam, że 90% fotowoltaiki i tak nie będzie działało. Trzeba by mieć inwerter hybrydowy i podłączone obwody lub cały dom pod wyjście awaryjne/wyspowe. Polecam oczywiście off-grid, mam na 3 panelach i od 2 tygodni jestem zupełnie odłączony od energetyki (kocioł też wyłączyłem, bo cwu grzeję prądem - taki nadmiar). Zimą to tak dobrze nie działa, ale można zawsze podłączyć agregat i naładować magazyn w ciągu 2 godzin.
#survival (no dobra, może przesada) #prad #dom #energetyka
Prądu może braknąć po burzach, śniegach (oblodzeniu przewodów) lub przebojach w sieci energetycznej (choć my mamy połączenie z niemal wszystkimi sąsiadami, więc jesteśmy bardziej odporni, niż półwysep). W Polsce lokalnie zdarzyły się takie: słynny 2-dniowy w Szczecinie i oczywiście w różnych mniejszych miejscowościach, które nie są tak odporne, jak duże miasta.
Przypominam, że wszystkie sklepy, żeby sprzedawać muszą mieć działające kasy fiskalne, a obecnie nawet połączenie z internetem. Choć kasy też często mają swoje akumulatory, terminale płatnicze niekoniecznie.
Co nas powinno wtedy interesować?
-
woda - zwykle w sieci powinna być nawet mimo blackoutu, ale ja mam awaryjną butelkę 5 litrów pitnej (i swoją studnię, więc muszę jedynie się martwić, żeby mieć ją czym zasilić); to zabawne, ale dopiero, jak wody nie ma, to człowiek sobie uświadamia, że nie tylko chce pić, myć się, ale także np. spłukać toaletę
-
gotowanie: jeśli ktoś nie ma kuchenki gazowej, to warto pomyśleć o takiej turystycznej na kartusze - tanie, małe i dobre (indukcyjnej to nawet agregat może nie pociągnąć)
-
ciepła woda użytkowa i ogrzewanie - kotły gazowe też potrzebują prądu (ok. 100W), więc warto się zastanowić jak je zasilić: mały agregat, stacja zasilania/ups?
-
lodówka - kilka godzin to nie problem, ale już więcej... jak wyżej - ok. 250W + rozruch
-
żywność - mam zapas produktów z dłuższą datą (kasza, makaron, ryż, pasztet, konserwy, przecier pomidorowy itp.) i po prostu sukcesywnie dokupuję w miarę zużycia, tak, że ciągle po kilka szt. jest w szafce
-
leki - gdybym stale przyjmował, to wolałbym mieć "na zakładkę", żeby w taki dzień nie szukać działającej apteki
-
światło - lampkę biurkową na usb można zasilić z powerbanku, wtedy mogłaby świecić dziesiątki godzin; na Ukrainie oczywiście świeczki były na wagę złota, co sprytniejsi wykupili wszystkie żarówki LED na 12V i zasilali je z akumulatorów (nie tylko samochodowych, bo niektóre wkrętarki też pracują na 12V)
-
paliwo - stacje często mają agregaty, więc jedyne co nam grozi, to "run" jak w lutym 2022, gdzie nagle cały naród postanowił zatankować auta; dlatego nigdy nie jeżdżę do rezerwy, chyba, że robię trasę i wiem, że za parę godz. i tak będę tankował; plus mam butlę gazu i kanister paliwa do agregatu (a na co dzień do koszenia)
-
internet - o dziwo światłowodowy najczęściej działa, ale trzeba zasilić swój router - istnieją przejściówki, żeby zasilać takiego z powerbanku
-
telefon - sieć komórkowa będzie działała przez kilka-kilkanaście godzin, ale z bardzo ograniczoną mocą - słaby zasięg+jeszcze słabszy internet
-
gotówka (bankomaty też są na prąd)
Jeśli ktoś mieszka na wsi i chce iść grubiej (bo ma większe szanse na brak prądu, a wieś nie jest priorytetem dla energetyki) to odradzam 3-fazowe agregaty, chyba, że ktoś konkretnie pod pompę ciepła. Trzeba sobie określić jakieś minimum (kocioł, lodówka) i dobrać moc, bo też nie ma sensu kupować jakiegoś potwora. Ewentualnie UPS lub znowu nieco grubiej inwerter + akumulator lifepo4, z którego będą zasilane kluczowe urządzenia (bez sensu palić agregat całą dobę, żeby zasilać 100W kotła lub lodówkę, która się co kilka godzin włączy na kilka godzin). Z drugiej strony na event typu brak prądu przez 24 godz. raz na ruski rok, to pytanie czy warto przeinwestowywać.
Przypominam, że 90% fotowoltaiki i tak nie będzie działało. Trzeba by mieć inwerter hybrydowy i podłączone obwody lub cały dom pod wyjście awaryjne/wyspowe. Polecam oczywiście off-grid, mam na 3 panelach i od 2 tygodni jestem zupełnie odłączony od energetyki (kocioł też wyłączyłem, bo cwu grzeję prądem - taki nadmiar). Zimą to tak dobrze nie działa, ale można zawsze podłączyć agregat i naładować magazyn w ciągu 2 godzin.
#survival (no dobra, może przesada) #prad #dom #energetyka
