Z historii z szukaniem pracy wkurwiające jest to,że potencjalni pracodawcy to potrafią zarzekać się,że oddzwonią ale oczywiście jak cię nie zatrudnią to nie chcą potembuce oddzwonić.
Dwa przykłady z życia:
-
Jeden ma w cholerę ogłoszeń i szukał do pracy.Oczywiście produkcja. Na stanowisku na którym miałem ponad pół roku doświadczenia. Dzwonię do niego PIERWSZEGO DNIA WISZENIA OGŁOSZENIA, ale jak zajechałem to wynika,że ogłoszenie jest nieaktualne. Bardzo k⁎⁎wa nieaktualne skoro ono NADAL K⁎⁎WA WISI !!! Do tej pory do k⁎⁎wy nędzy. Co typa kosztuje powiedzieć jak jest (np: nie przyjmę Pana ponieważ...) albo kazać usunąć pierdolone ogłoszenie ?! Po co wrzucać ogłoszenie jak ma się już kogoś "na oku". Oczywiście nie zadzwonił choć obiecał,że weźmie i zapyta czy czasem nie potrzeba na inne stanowiska.
-
Kolejny delikwent. Przy ogłoszeniach wisi,że też szuka z obowiązkami które miałem (zatrudnienie + staż). Osobiście uważam,że małpa by sobie z tym poradziła,a co dopiero ja. Jadę zawieźć osobiście CVkę pierwszy raz. Mówi,że zatrzyma,ale ma już kogoś na oku i będzie wiedział po majówce. Ostatnio zadzwonił,żebym jednak przyjechał na rozmowę.Byłem. Ale wcześniej zasłyszałem,że człowiek który się miał zgłosić do pracy zwleka. Teraz się okazało,że jednak z tej pracy nici. Wniosek ? No najwidoczniej przejeździłem w sumie >80km z czego >40 km to już tylko wyłącznie po to żeby być straszakiem dla kogoś kto zastanawiał się czy weźmie robotę której nie dostałem.Moje paliwo to oczywiście woda a nie benzyna /s z rowu sobie zaczerpnę i będzie /s. Dzwonić musiałem sam,bo typ oczywiście choć obiecał jak pierwszy,że oddzwoni też "zapomniał" - dobrze że dociśnięty powiedział prawdę.
#pracbaza #szukaniepracy #bekazhr #nieheheszki #rynekpracytopatologia #przegryw