Z 5 lat. Tak długo powstaje ten wpis. Wpis, który zaczął się tworzyć pół dekady temu, kiedy zobaczyłem to to w tym tym kolorze. A dzisiaj:
Cross ATX
Wypatrzone u Tuzanda na yt, gdzie testował ten model w tym kolorze. Od tamtej chwili to pióro zawsze gdzieś chodziło mi po głowie i czekało na "ten dzień". Ten dzień miał okazać się sobotą 5 lat później.
Co się zmieniło? Kilka rzeczy. Przede wszystkim cena, bo pióro spadło z 400 złotych na 250 (a czarne na 220, ale te 3 dychy różnicy to żadna różnica). Ale też w międzyczasie pióro za 250 złotych przestało być dla mnie drogie. Nie dlatego, że jestem bogaty, broń boże, po prostu wiem więcej o tym hobby i dostępnych modelach XD
Ale wracając do recenzji:
Cross ATX to pióro o mocno wrzecionowatym kształcie, metalowe, prawie w całości pokryte grawerowanym zdobieniem. Bardzo przyjemne w dotyku, choć delikatne. Korpus i skuwka są matowe, klips, sekcja i stalówka z kolei na wysoki połysk. Sekcja jest wręcz bardzo długa, więc mogę trzymać jak chcę.
Stalówka jest tak samo niebieska jak i sekcja. Na niej nazwa i logo marki, czyli lew z różaną grzywą. Jak to nie przywoła pachy, to ja już nie wiem co. W moim wypadku rozmiar F i jest to całkiem przyzwoita, tradycyjna Fka jeśli chodzi o grubość linii. Pisze cholernie przyjemnie. Składają się na to 3 rzeczy:
-
Jest mokra
-
Pisze bardzo gładko
-
A jednocześnie daje bardzo delikatny feedback
Nie wiem, jak wytłumaczyć gładkość i feedback na raz, ale on rzeczywiście jest i nie wiem, do czego go porównać, żeby to zobrazować. Jak różnica między jeżdżeniem kijem po kratach w Sailorze do jeżdżenia paznokciem po wypustkach w kanapie w tym piórze? Coś takiego.
Ogólnie to jest mniejsze, niż myślałem, że będzie. Ot, ciekawostka.
Ma za to wady. Na razie zauważyłem dwie, w tym, jedną dużą:
-
Skuwka (na zatrzask) z racji bardzo długiej sekcji sama też do krótkich nie należy. Rzecz cała w tym, że dzielona jest na dwie części: z plastikiem i bez. Końcówka skuwki to goła blacha. Tak samo, jak gołą blachą jest korpus. Więc jak się możecie domyślać, zakładanie skuwki na korpus to pocieranie blachy o matową blachę, co wywołuje ciary na plecach za każdym razem. A zatknąć muszę, bo, mimo że jest długie, to tych kilkunastu milimetrów mi jednak brakuje. Za to pasuje fenomenalnie, nie ciąży i tak dalej. Ale no dźwięk i to, co może robić z lakierem, jeży mi włos na głowie.
-
Klips jest nie dość, że ku⁎⁎⁎⁎ko twardy, to jeszcze od spodu na kulce ma małą zadrę, która tak uczepiła mi się kieszeni, ze ponad minutę wojowałem z własnymi spodniami. Czy to niedoróbka, czy forma zabezpieczenia przed spadaniem? Nie wiem. Ale frajdy z tego nie miałem.
Tyle ode mnie!
#piorawieczne







