You ar soł kjut

Wbij mi w głowę śrut

Jedyne, co widzę to brud

Pod paznokciami


Palę szlug

Do mnie oczkiem mrug mrug

Robisz, widzę, to cud

Między zjazdami


Święty spokój

Widzisz u mnie, więc dokuj

Kobieta nie popuści

Mężczyźnie


Dotrzymaj kroku

Ja nie pozostanę z boku

Gdy chcesz, bym odpuścił

To wygryź mnie


Maszkary, koszmary

Zasłonięte kotary

Słońce razi mocno

W oczka


Czarne okulary

Ochrona przed czary

Się chowa z łez oczu

Powłoczka


Ściany mięciutkie

Sufit wysoki

Kraty, a drzwi

Gdzie klamki


Wołam cię zbudź się

Uslysz me kroki

Wychyl główkę zza

Firanki


Trzy języki

Wzajemne dotyki

Orgia przytulania

Na łyżeczkę


Gardła bez grdyki

Udawane krzyki

Brak drania

Za to mamy cieczkę


Łzy ze wstydem

Których nie wytrę

Chcę się nauczyć

Mądrości


Mówię ze zgrzytem

Może jakoś wybrnę

Chciałbym tańczyć

Nie ze złości


Białe kafelki

Na nich fraktale

Białe

A jakby zwijane


Białe wafelki

Na klęczkach gorzkie żale

Grzeszki

A nie żałuję wcale


Trzy kolory

Wiele odcieni

Jak ludzie

W metrze w Bangkoku


Życie to wybory

Gra świateł i cieni

Raz po grudzie

A dwa w amoku


#tworczoscwlasna #poetolitosci


Poeto, litości - pamiętaj o społeczności.

Komentarze (2)

George_Stark

Ależ mi się ta orgia przytulania podoba! Brzmi świetnie, a i koncepcja sama w sobie ciekawa.

RogerThat

@George_Stark kiedyś brałem udział w łyżeczce złożonej z 30 osób, było miło

Zaloguj się aby komentować