@DexterFromLab tu jest pewna sprzeczność w tym co napisałeś, żeby nie myśleć o tym, a każdy dzień traktować jako ostatni. Bo ja właśnie codziennie rano przypominam sobie o śmierci w ramach praktyki stoickiej, żeby właśnie nie marnować żadnego dnia, żeby pamiętać, że śmierć może nadejść w każdej chwili. Taki przewrotny motywator. No ale jednak potrzebuje o tej śmierci myśleć, chwilę bo chwilę, ale jednak i praktycznie codziennie.
Umieranie to najprostsza czynność - tak, bo co nie zrobisz to i tak się dokona. Ale czemu ja tak wałkuje ten temat smierci i się z nią oswajam, bo jeśli przyjdzie mi umierać nie dzień, ale rok albo miesiąc. To chciałbym być wtedy pogodzony ze swoim losem i wykorzystać te swoje ostatnie chwile w taki sposób jaki uznam za słuszny. A nie załamując się i płacząc patrząc w sufit i użalając się nad sobą, że muszę umrzeć. Taką widzę korzyść jednak w myśleniu o tej śmierci, oswajaniu się z nią i jej akceptacji.
Jeszcze nim zacząłem praktykować stoicyzm przechodziłem przez kilka śmierci osób najbliższych i za każdym razem była to dla mnie trauma po której musiałem się zbierać przez wiele miesięcy czy wrecz ponad rok. Dlatego też nie chce tego przechodzić w ten sposób i chce się przygotować zawczasu