@Jason_Stafford Ja się dwa lata temu wyprowadziłem z centrum Wrocławia na obrzeża i to wspaniała decyzja była. Teraz kontakt z centrum to odwożenie dzieci do teściowej (jestem chory jak mam to zrobić, samochodem oczywiście, komunikacją się nie podejmuję tego karkołomnego zadania) i ewentualnie jakiś urząd. Oraz czasami jakieś imprezy / lokale w centrum.
Mieszkanie w centrum pamiętam jako same uciążliwości. Dojechać - przesrane. Wyjechać - przesrane. Śmieci mnóstwo. Smog z kamienic. Ciągła budowa i remonty naokoło. Hałas, imprezy na pobliskich wyspach. Kłopoty z większymi zakupami - bo parkowanie później. Walące po oczach lampy. Więcej hałasu. Psie gówna wszędzie. Samochody na chodnikach. Same chodniki rozwalone. Wszędzie te zasrane ścieżki dla rowerów, przez co ciężko nawet rowerem sprawnie przejechać bo się ich nie da ominąć. A jak już mając wszystko pod nosem chciałem wyskoczyć z żoną "do restauracji" (to się zawsze tak ładnie pisze - że pełno, uroki centrum) to wszystko tak nawalone gośćmi, że i tak nie ma miejsca.
Sorry, ale żeby skorzystać z tych "atrakcji centrum" typu instytucje kultury to ja wolę raz na jakiś czas do tego centrum przyjechać a nie się w nim cały czas męczyć.
Jest jedna zaleta. Aktualnie bez problemu można posłać dzieciaki do żłobka i przedszkola publicznego... w centrum. Bo centrum to dom starców. Dzieci rodzą się daleko od niego
Tak więc zgadzam się w 100%. Ale i bez strefy czystego transportu tak zwane ścisłe centrum to będzie skansen i pijalnia dla turystów. Mieszkańcy wymrą ze starości.