wp.pl podaje:
Samozwańczy prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenko wydał rozkaz wzmocnienia zgrupowania wojsk na kierunkach taktycznych Homla i Mozyrza, graniczących z ukraińskimi obwodami kijowskim i czernihowskim. Przerzut obejmuje wysłanie jednostek sił specjalnych, lądowych, rakietowych w tym wyrzutni Polonez i Iskander. Białoruski dyktator stwierdził także, że zamierza "osobiście i na miejscu uporać się z burzliwą sytuacją na granicy z Ukrainą". Szef ukraińskiego Centrum Zwalczania Dezinformacji Andrij Kowalenko uważa, że jest to "próba pomocy Putinowi i odwrócenia uwagi ukraińskiego dowództwa w tym kierunku".
Obrona powietrzna Białorusi miała zniszczyć drony szturmowe lecące z Ukrainy - przekazał białoruski dyktator Alaksandr Łukaszenka. Do zdarzenia miało dojść w piątek wieczorem. Podniesiona została gotowość bojowa sił powietrznych i obrony powietrznej Białorusi. - Siły Zbrojne Ukrainy naruszyły wszelkie zasady postępowania i naruszyły przestrzeń powietrzną Republiki Białorusi - mówił dyktator.
Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że Łukaszenka po cichu dogadał się z Ukraińcami i specjalnie więcej krzyczy i wymachuje szabelką, a mniej robi. Skoro bowiem rosyjska bezpieka wiedziała o planach inwazji na obwód kurski, wielce prawdopodobne że Mińsk też to wiedział. A przecież nie dalej jak miesiąc temu wycofał swoje wojska spod granicy z Ukrainą do koszar, twierdząc że kryzys się skończył i w tej chwili problemów z Ukrainą nie mają. Te kilka dronów nadlatujących rzekomo od strony rosyjskiej, ale wystrzelonych przez Ukrainę to też jakiś mętny temat, bo wszak od kilku dni cały świat trąbi że Ukraińcy są w Rosji i był czas się przygotować; gdyby Ukraińcy naprawdę chcieli zagrozić Białorusi, to zaatakowaliby znienacka jakimiś poważnymi oddziałami lub chociażby Himarsami, a tymczasem tylko wygrażają Łukaszence i krzyczą, że wspomaga Putina. Tak, jakby wspólnie chcieli ruskim wytrącić argumenty, że białoruski sojusznik w obliczu agresji na rosyjską macierz nic nie robi.
#ukraina #bialorus #rosja #wojna