Wiecie dlaczego pewni politycy blokują rozwój elektrowni wiatrowych? Mam swoją teorię.
Taki przykład - na rynku energii jest pewien podmiot prywatny o dość znanym w Polsce nazwisku właściciela. Podmiot ten obecnie posiada około 5% udział w produkcji i mocy z energii wiatrowej w Polsce ale ma także już prawa gruntowe, które pozwolą mu zwiększyć swój udział do około nawet 15%.
Do czego zmierzam? Nie pozwalając na rozluźnienie zasad budowy farm wiatrowych faworyzuje się podmioty, które te grunty posiadają. To z kolei zapewnia tym podmiotom większy i szybszy zwrot z inwestycji bo mając większy udział w rynku mają pewniejsze dochody i wyższą cenę sprzedaży energii na rynku dynamicznych cen. Dlaczego? Bo cena energii na rynku zależy od najdroższej jednostki aktualnie powołanej do produkcji energii. Im więc mniejszy udział taniego OZE tym większa marża tego producenta bo w miksie mamy droższych producentów. Ogólnie w dzień już jest bryndza bo wolumen fotowoltaiki w sieci prowadzi do cen ujemnych więc w zasadzie farmom wiatrowym nie opłaca się pracować o tej porze. No ale w nocy mamy jedynie farmy wiatrowe, elektrownie biogazowe, elektrownie gazowe, elektrownie konwencjonalne i awaryjnie szczytowo-pompowe. Dla farm wiatrowych to czyste eldorardo.
Reasumując blokada budowy nowych elektrowni wiatrowych przy niższych restrykcjach wcale nie ma za zadanie dbać o okolicznych mieszkańców ale wydłużyć i zapewnić wysokie wpływy dla Inwestorów, którzy już zabezpieczyli sobie grunty pod budowę farm wiatrowych, a że prąd dla Kowalskiego będzie dużo droższy? Kto by się przejmował szarym Obywatelem. Dobro partii i własnej kieszeni jest najważniejsze.
No ale to tylko takie gdybanie, prawda?
#gównowpis #energetyka #przemyslenia #gospodarka
#polityka