Wczoraj wracałem do Wawki po świętach. Jechałem z ziomkiem autostradą i w pewnym momencie zauważyliśmy autko (jakiś srebrny suw) które jeździ slalomem, głownie na lewym pasie ale czasami tak go znosiło, że jechał dosłownie po środku jezdni. Na początku myślałem, że albo kierowca na podwójnym gazie albo zasypia (autostrada była zakorkowana bo jakieś auta się stuknęły i stały bezpiecznie na poboczu ale janusze musiały zwalniać by zobaczyć co się stało i powstał koreczek na ~30min).
Ogólnie suw blokował lewy pas, jak już zmieniał pas to bez kierunków, a że w sumie to nie trzymał się swojego pasa to nie wiadomo było czy zmienił pas czy znów go zniosło. A jak już włączył kierunek to już na tym kierunku jechał dobre kilka kilometrów.
I wiecie co? To była blondyna z telefonem w łapie. Noż japrdl