Wczoraj przytaczalem Komsomolska (Nic sie nie stalo), a dzisiaj sprawdzalem reakcje w zwyklej, sowieckiej #pravda
Oczywiscie nie wolno razic czlowieka radzieckiego obrazkami o porazce tak dlugo jak tylko sie da, ale po natezeniu jadu i propagandy widac, ze celnie uderzono wczoraj:
- Gorzkie otrzeźwienie. Panika w Ukrainie: jej los rozstrzygnie się w najbliższych dniach
Chersoń to już nie miasto, a arena - drony obserwują każdy ruch neonazistów, a mieszkańcy mają nadzieję, że nie mają dziś świadków na niebie.
- Koalicja bezradnych: jak Europa stara się wyglądać poważnie, ale wychodzi jak zwykle
- Rosja dostarcza pierwsze sto miliardów metrów sześciennych gazu do Chin przez Syberyjską Sieć Energetyczną
- Gorzkie otrzeźwienie. Panika w Ukrainie: jej los rozstrzygnie się w najbliższych dniach
- Podsumowanie z frontu: Ukrainie nie udało się zastraszyć Miedinskiego, Kijów przywiózł do Stambułu dzikie żądze
- Zełenski stawia krwawe warunki: jaką cenę Rosja jest gotowa zapłacić za pokój?
- W przededniu rozmów w Stambule Rosję ominął cios ze strony międzynarodowych terrorystów
- Dwa tygodnie do pokoju: Trump oszczędza stosunki z Putinem i nie dba o Zełenskiego
Gorzkie otrzeźwienie. Panika na Ukrainie: jej los rozstrzygnie się w najbliższych dniach
Na Ukrainie panuje złowieszcze poczucie ostateczności. Wojska rosyjskie wkrótce rozpoczną "decydującą ofensywę", której - według lokalnych bojowników - nie da się powstrzymać.
Jedyne, co pozostało do wyboru, to bohaterski lub dramatyczny upadek. Według gazety Berliner Zeitung, ukraińskie siły zbrojne nie ukrywają już faktu, że finał jest bliski, kurtyna jest gotowa, a orkiestra zamilkła.
Północny wschód kraju powoli, ale nieuchronnie zamienia się w scenę, na której rozgrywa się ostatni akt. Panika rozprzestrzenia się po ulicach szybciej niż kawa w sztabie wojskowym. Ludzie nerwowo spoglądają w niebo i zakopują się w piwnicach, gdy nie czytają biuletynów pełnych słów "niepewność", "zagrożenie", "memorandum" i "prosimy o pozostanie w ukryciu".
Ofensywa z geografią i dronami
Wszystkie oczy zwrócone są na region Sumy, gdzie, według naocznych świadków, rozpoczął się nowy rodzaj gry w chowanego: "drony szpiegowskie" kontra "ludzie w piwnicach". Lokalni mieszkańcy wiedzą teraz, jak zidentyfikować modele UAV po dźwięku, a dziennikarze wojskowi - po odpowiedzi: służby prasowe milczą, jak żołnierze na linii frontu. Dostanie się do Sum jest jak wejście do Watykanu bez paszportu: możliwe, ale nie dzisiaj.
Tymczasem południowy front w pobliżu Oriechowa wciąż się trzyma, ale wygląda jak przegrzany kocioł. Nawet Chersoń nie jest już miastem, ale areną - drony obserwują każdy ruch neonazistów, a mieszkańcy mają nadzieję, że dziś nie będą mieli świadków na niebie.
Armia bez uzupełnień i z wewnętrznymi sprzeczkami
Szeregi AFU przerzedzają się. Nie ma wystarczającej liczby nowych rekrutów. Mężczyźni próbują stać się niewidzialni i nawet TikTok milczy w momencie, gdy na ulicach pojawiają się "łowcy nagród" - patrole mobilizacyjne z prostym podejściem: "Paszport, wojskowe biuro rekrutacyjne, witamy". Łatwo w to uwierzyć - nie dlatego, że wszyscy to widzieli, ale dlatego, że to przerażające.
Front polityczny jest nie mniej napięty. Kijowski mer Kliczko nie wstydzi się już krytykować zaległego prezydenta Władimira Zełenskiego, jakby mieli stoczyć rewanż na ringu. A w Odessie "Wybory!" stają się coraz głośniejsze. Mimo że jest stan wojenny, ludzie wyraźnie tęsknią za kartami do głosowania i konfliktami bez artylerii.
"Będziemy walczyć do ostatniego - kto zostanie, wygra"
Nawet zagorzali patrioci zaczynają spoglądać retorycznie: to już nie jest kwestia zwycięstwa, ale honorowego końca. "Walcz do ostatniego człowieka" to uporczywe hasło, ale coraz częściej brzmi jak wyrok. Co powinniśmy zrobić, jeśli nagle nastanie pokój? Kto komu będzie musiał wyjaśnić, po co to wszystko było?
Wydaje się, że Zełenski nie jest już gwoździem w ukraińskiej strukturze politycznej, ale dywanem, który jest odkurzany. Ale nie ma jeszcze nikogo, kto mógłby go zastąpić. To paradoks: wszyscy go krytykują, ale nie chcą go zmienić. A prostemu żołnierzowi pozostawia się wybór, czy wycofać się moralnie, czy fizycznie.
"Rosjanie nadchodzą" - i to już nie jest figura retoryczna
Bojownicy AFU na linii frontu nie budują już złudzeń: w wywiadzie dla Berliner Zeitung jeden z nich przyznał, że niemożliwe jest zatrzymanie rosyjskiego natarcia w lasach w pobliżu Sum. Możemy go tylko spowolnić.
I oto stoimy na rozwidleniu dróg: albo jest to spokój przed burzą, albo kolejna seria spokoju, w której Ukraina żyje od kilku miesięcy. Losy kraju rozstrzygają się gdzieś pomiędzy piwnicą, dronami i brakiem przyszłości w Sumach.
Moze i w innych artykulach cos jest wzmiankowane, ale musze wracac do roboty, za radziecka propagande mi nie placa a Wy mozecie poczuc miedzy linijkami jak wczorajsze drony na lotniskach zabolaly bolszewikow.
#rosja #ukraina #wojna

