W temacie tej wspaniałej, acz nietagowanej zabawy od kolegi @em-te jeszcze takie mi się napisało:


Woda z kreską


Nad zlewem, opodal płynu

leciała woda strużyną

bo kran, miast wstrzymać jej bieg

na darmo puszczał ją w ściek.


Posłano wpierw po strażaka:

– Nie dla nas robota taka!

My kranów nie naprawiamy!

My z drzew koty ściągamy!


Wezwano więc marynarza:

– Nie co dzień mi się to zdarza

by kran naprawić proszono!

Ja wodę znam, ale słoną!


Ściągnięto później pływaka:

– Płytka ta woda jest jakaś.

Pracować możecie ze mną,

kiedy w basenie jest pełno.


W końcu księdza wezwano:

– Mocą przez Kościół nadaną

jedyne co zrobić mogę

to wam poświęcić tę wodę.


A gdy się wszyscy poddali

przyszła nas wtedy ocalić

młodsza siostra, Weronika:

– Wezwijcie hydraulika?


Hydraulik, ksywa: Bolec

czy też Kolec albo Stolec.

Tata mówi: – Słuchaj, Bolek

kasa żadną gra tu rolę!

Ja zapłacę ile trzeba,

tylko niech się nie rozlewa!


Bolec wziął ten kran w swe dłonie,

w dłoniach mu robota płonie

coś popatrzył, krzyczy: – O nie!

Ależ macie syf w syfonie!

Nucić zaczął on symfonię…

… wreszcie mówi: – No to koniec!


Mama była coś marudna

bo woda leciała brudna.

Tata był zadowolony

bo leciał to Łolkier Dżony.


***


I to chyba dość na dziś.


#zafirewallem #poezja #tworczoscwlasna

Komentarze (64)

George_Stark

I wezwano myśliwego

żeby zabrał się do tego

ale on ten kran miał w nosie

samice chronił przed Łosiem

George_Stark

Na ratunek kogo chcieć?

Może parkingowy cieć?

Bardzo groźną zrobił minę

Splasz, gdy przyszedł z karabinem.

George_Stark

@Moose Kurde, zapominam Cię wołać!


Ale ogarniasz

Zaloguj się aby komentować