W nawiązaniu do ankiety, zawartej w poście @boogie, dotyczącej tego, czy czytanie jest "równe" słuchaniu audiobooków, aż muszę to skomentować osobno, niż pisząc w wątku.


Jestem człowiekiem w miarę oczytanym, mam wykształcenie wyższe humanistyczne, każdego dnia staram się łapać wiedzę ze wszystkiego, co mnie otacza, ale... zaraz, co? Czytanie stanowi jakaś wartość? I jest lepsze niż zamiana tekstu na mowę?


Wartością jest to, co czytasz i co wyciągniesz z danego dzieła. Największą wartością są wnioski, które wyciągniesz z czytania, a nie k⁎⁎wa sama czynność, która polega na wodzeniu oczami wzdłuż pisma i przekazie informacji do mózgu.


I teraz odważna, ale prawdziwa teza - lepiej obejrzeć teleturniej wiedzowy, niż przeczytać harlequina czy inne gówniane romansidło. Wartością jest treść, a patrząc na poziom polskiego czytelnictwa momentami, to lepiej włączyć "Va banque!", starą Sondę z TVP albo jakiś wartościowy program przyrodniczy - LICZY SIĘ TO, CO Z TEGO WYCIĄGNIESZ I JAK TO PRZETWORZYSZ. I nieważne, czy to będzie utwór muzyczny, liryczny, książka napisana prozą, przekaz medialny, przekaz reklamowy, stara żydowska tora (choć nosi takowa wartość historyczną!), znak drogowy (tu jest sprawa życia i śmierci!), czy pamiętnik.

To tyczy się każdego przekazu, czy to medialnego, czy po prostu komunikacyjnego, międzyludzkiego.


Czytanie jest czynnością taką samą jak sranie, tyle że czytając książkę, łączysz zawartą tam wcześniej informację z mózgiem, a srając, łączysz d⁎⁎ę z Wisłą.


Nadawanie czynności czytania jakiegoś blichtru czy szlachetności to już jest kompletne wariactwo. Możemy to lubić bardziej, niż mniej, ale nawet tu nawet możemy obrazić godność aktorów, którzy godzinami mogli nagrywać audiobooka, podczas gdy książka w kilka minut została wyprodukowana w drukarni. Powiedziałbyś Fronczewskiemu, czytającego np. Tolkiena, że jego czytanie, zapewne będące wielogodzinną mordęgą, jest gorsze i moralnie niższe, niż masowe dzieło drukarskie, wychodzące tysiącami spod maszyn? Zobaczcie tylko, jak po zadaniu pytania, gdzieś zniknął Tolkien i jego treść, która tu jest najważniejsza.


Nie zapędzajcie się z tymi durnymi konstruktami społecznymi, ludzie, naprawdę... lepiej już "zadzwońcie do mamy", jak to mawiał klasyk.


To jest tak głupie, jak stereotyp, że okularnik to człowiek mądry. O jak się wkurwiłem.


#czytajzhejto #ksiazki #ankieta

Komentarze (4)

Bjordhallen

@Komenda_Miejska_Polucji potwierdzam - mam ciekawy przypadek w rodzinie. Dziecko lat 9 czyta płynnie na głos, nawet w językach obcych, których nie zna.


Jednak robi to maksymalnie mechanicznie - nie jest w stanie powiedzieć co przeczytała

moll

@Bjordhallen przy czytaniu na głos to ono się skupia na poprawnym składaniu literek, a nie na treści...

Trawienny

Nie zgadzam się. Czytanie ubogaca nie tylko w treści (tu podzielam zdanie autora) ale również w formie. Czytając odpowiednie treści poznaje się nie tylko przekaz ale i słowa, uczy się konstruować zdania, fleksji, składni czy związków frazeologicznych. I oczywiście, że można wyryć zasadny na pałę, ale czytając widzi się te zasady w zastosowaniu. Takie jest właśnie moje zdanie.

Cerber108

Tylko w tamtym wątku chodziło o porównanie przeczytania i odsłuchania jakiejś pozycji, a nie pojedynek "czytanie romantasy vs słuchanie Tolkiena". Sam uważam, że czytanie bardziej angażuje niż słuchanie, bo domyślnie trzeba się bardziej skupić. Przy słuchaniu audiobooka lub oglądaniu filmu można nawet zasnąć, a dany utwór i tak zostanie "zaliczony"; książki, co oczywiste, nie skończysz śpiąc. Owszem, przy czytaniu też można odlecieć i tylko bezmyślnie śledzić słowa, ale to i tak więcej niż jednoczesne robienie obiadu, rozmawianie z kimś i słuchanie audiobooka.

Zaloguj się aby komentować