Uszanowanie Kawiarenkowicze


Skoro ktoś zaczął to nie ma wyjścia, trzeba kontynuować


To Czyściec czy Raj?


Z każdą nieupływającą sekundą czarny punkt był coraz większy. Smoluch był coraz bliżej. Dzieliło ich już tylko kilkaset metrów. 

Szeryf nie zważał na pragnienie, na dyszącego konia, odetchnął głęboko i napawał się chwilą. Zwolnił, sprawdził czy colty lekko wychodzą z kabur. To miała być perfekcyjna sztuka, wszystko musiało być idealnie. 

Już widział wyraźnie umykającego Smolucha, który raz po raz się odwracał. Przerażenie w jego oczach sprawiało, że Kowalsky czuł się żywy jak nigdy wcześniej.


- Nie uciekniesz - powiedział do siebie, uśmiechając się szeroko


Kowalsky chwycił lasso, zarzucił i szarpnął mocno. Murzyn upadł na plecy. Harcząc głośno próbował zdjąć pętlę z szyi.


Szeryf wolno zsiadł z konia, podszedł do swojej ofiary i czekał aż się wyswobodzi.


W końcu Smoluch uwolnił się ciężko dysząc.


- To Ty... Znowu... - wymamrotał zdumiony


- A i owszem, cieszę się że mnie pamiętasz - przytaknął Kowalsky


- Tu i tam... Dlaczego mnie prześladujesz?


- I tak nie zrozumiesz - Walt wzruszył ramionami


W mgnieniu oka wyciągnął colta i strzelił. Murzyn jęknął, chwycił się za brzuch i upadł. Kowalsky zapalił cygaro i zaciągnął się mocno. Przepełniła go niewymowna radość, czuł ją każdą komórką ciała. Kopnął zamaszyście leżącego, wijącego się z bólu Smolucha.


- Kwiczysz jak zarzynany prosiak - pokręcił głową zdegustowany Szeryf


Podszedł do konia i zaczął grzebać w jukach.


- Oo, to się nada! - ucieszył się Kowalsky wyciągając małą łyżeczkę


Murzyn jęcząc nie spuszczał Szeryfa z oczu. Ten pochylił się nad nim, chwycił go za gardło jedną ręką, kolanem przycisnął brzuch i przybliżył łyżeczkę do wykrzywionej w grymasie bólu czarnej gęby.


- Hmm... I co z tym zrobimy? - zapytał - Mam pewien pomysł...


Bez zbędnych ceregieli zanurzył łyżeczkę w oczodole i dwoma sprawnymi ruchami wyłuskał smoluchowi oko. Ten drąc się w niebogłosy zaczął się rzucać jak opętany.


Kowalsky znów podszedł do juków...


- To już tysiąc sto siedemdziesiąty ósmy raz - pokręcił głową zrezygnowany Metys


- On jest niereformowalny - dodał Święty Piotr


- To się wcześniej nie zdarzyło. Nigdy.


- Za każdym razem to samo ale inaczej. Ma fantazję... - niechętnie dodał z pewnym podziwem w głosie


- Nie ma sensu próbować dalej, on tu się świetnie bawi.


- To co robimy? - spytał Metys


- Odeślijmy go lepiej z powrotem - odpowiedział prędko Święty Piotr - Jak się Ojciec dowie, że Czyściec nie działa... - dodał drżącym głosem 


A w międzyczasie Kowalsky wygrzebał z juków zapalniczkę. Wolnym krokiem zbliżał się do Smolucha potrząsając nią radośnie. Już miał go na wyciągnięcie ręki...


I nagle całą bezkresną pustynię rozjaśnił oślepiający błysk i wszystko znikło.


Kowalsky otworzył oczy, rozejrzał się i rozpoznał znajomą sylwetkę klęczącą przy grobie jego ojca. Uśmiechnął się i cichutko zaszedł ją od tyłu.


- Pssst... Caroline - odezwał się przyciszonym głosem


Zaskoczona dziewczyna błyskawicznie się odwróciła. I zemdlała.


#zafirewallem

#naopowiesci

Komentarze (9)

moll

@moderacja_sie_nie_myje3 i sam osobiście przywróciłeś Szeryfa żywym

moll

@moderacja_sie_nie_myje3 ja też!

ErwinoRommelo

Xddd szeryf, nowa ksywa « lycha »

moderacja_sie_nie_myje3

@ErwinoRommelo Widziałem jak smoluchy się bawią na livegore, tam jeden wydłubywał oko innemu związanemu na żywca. Tak pojebane że aż mi zimno się zrobiło. Ale nie Szeryfowi.

ErwinoRommelo

@moderacja_sie_nie_myje3 xdd Szeryf jak dobry radeonik, zawsze cieply

moderacja_sie_nie_myje3

@ErwinoRommelo Noo wiadomo Sam mam rtxa 4080 ale to gówno jest i niedługo wyrzucę. Napiszesz coś w tej edycji?

ErwinoRommelo

@moderacja_sie_nie_myje3 dopiero jak znajde paszke to wroce do kawiarenki

moderacja_sie_nie_myje3

@ErwinoRommelo Paszki już nie ma z nami. Ale Ty jesteś. Nie spieprz tego bardziej.

Zaloguj się aby komentować