@zjadacz_cebuli W Niemczech, Wielkiej Brytanii albo Francji w latach 60. i 70. dokładnie tak to wyglądało. Przyjeżdżali ciemnoskórzy mężczyźni z egzotycznych krajów lub byłych kolonii do wykonywania ciężkich, niskopłatnych zajęć, których rdzenny Hans, Nigel czy Jean-Pierre nie zamierzał się podejmować. Potem ci mężczyźni sprowadzili swoje rodziny, bo czemu nie, skoro już okrzepli na miejscu i wypracowali sobie pewien standard życia. Potem ich dzieci dorosły, spłodziły własne dzieci, a ponieważ zamożne socjaldemokratyczne ustroje stać na przyznawanie benefitów swoim obywatelom (obojętnego pochodzenia), to i do pracy nie trzeba było się rwać tak jak ojciec czy dziadek. Poza tym kto by się trudził i brudził za jakieś marne grosze. Integracja z lokalną kulutrą i społecznością okazała się zbędna, skoro przywieziono własną, a współbraci w wierze lub narodowości wokoło więcej niż dość. Radykalizowanie i fanatyzowanie nudzących się ludzi bez zajęcia to już tylko skutek wszystkiego powyższego.
No ale tym razem będzie inaczej, mówię ci mordo.