Tytuł ukradziony od pana Wellsa, motyw od pana Lovecrafta: napisane – więc fajrant, pora na CS-a.
No, jeszcze motyw wędrówki suchą stopą po dnie, ukradziony z biblii (czyli świętokradztwo!), który – wydaje mi się – jak najbardziej pasuje do obecnej sytuacji hydrologicznej w Polsce. A może i nie tylko hydrologicznej? Choć żadnego kandydata na naszego biało-czerwonego, polskiego Mojżesza niestety nie widzę, tak jak i nie słyszałem też o żadnej nowej Ziemi Obiecanej, no bo sprawa Madagaskaru dawno już chyba została zamknięta:
***
Śpiący się budzi
Ekologowie stanęli w sile:
„Że w Wiśle łachy, że jakieś piaski,
że zagrożony gatunek rzadki,
że pewnie zniknie zaraz. Za chwilę”.
Więc do asfaltu się przykleili,
gdy brakło miejsca – jeszcze do ławki;
a nic im drzewa czy jakieś kwiatki –
na wodnym stworzeniu swe siły skupili.
A Grudziądz nękany był suchą udręką,
spacery po dnie – jak w Żydów wyprawie,
i było w Grudziądzu naprawdę cienko
bo bez topielca rok był już prawie,
więc Grudziądz powoli zaczął się nudzić
i właśnie wtedy Cthulhu się zbudził.
***
#nasonety
#zafirewallem