Tym razem wiersz, którego nie jestem autorem, a współautorem. Rymy powymyślała moja konkubina wspaniała (uwielbiam to słowo wspaniałe!), ja skleiłem je w całość, konkubina zaaprobowała, i znowu moja kolej, więc ja teraz publikuję.
***
Tajemnica białych kałamarzy
Przemówił do nas nasz Pan miłościwy
a słowa jego poprzedził tusz ode bębniarzy:
– Dość mam tego, wy cholerna bando meliniarzy! –
tak to grzmiał wtedy jego głos piskliwy.
– O Panie! – krzyknęliśmy – Bądź nam litościwy!
Znajdź łaskę dla nas, bandy stulejarzy,
co to kobiet nie znamy, a do kałamarzy
spuszczać się musimy! – Ton nasz żartobliwy
Pan przyjął z niejakim niedowierzaniem
zajadając się kiszonką z czerwonej kapusty
i ku nam, niczem ku rozgrzanym piecom,
rzekł: – Niech będzie po waszemu: doigraniem
uprosiliście u mnie jakąś kompanię kobiecą.
Normalne was teraz już czekają spusty.
***
Jest to nasza (choć formalnie moja) odpowiedź, czyli di risposta, na sonet di proposta od Kolegi-Łosia @Moose w XI edycji konkursu #nasonety w kawiarence #zafirewallem.
#poezja #tworczoscwlasna
