Tęsknie za Belgradem. To była jedna z naszych pierwszych większych podróży.
Pojechaliśmy nieświadomi, bez planu, bez biletów, roamingu, map offline.
Od granicy do centrum miasta jechaliśmy tylko według znaków, nawet nie mieliśmy kupionych biletów na Derby. Przez przelozenie terminu meczu i trzepanie na granicy zamiast w niedziele wieczorem do domu, wróciliśmy w poniedziałek na 8:00 prosto do pracy.
Rzuciłam do męża, że chciałabym jeszcze w tym roku wrócić tam już z planem, na kolejne Derby. Nie trzeba było go namawiać.
Tak więc ten, plany #podroze na 2024 się wyklarowały: Serbia zależnie od terminu meczu + Kazachstan i okolice na jesień ( ͡ʘ ͜ʖ ͡ʘ)
