Taka tam pasta, niby nic nowego ale może warto wrzucić.
Świadectwo funkcjonariusza służb. Warto poświęcić kilka minut na przeczytanie.
"Kilka słów prawdy o tym co dzieje się na granicy polsko-niemieckiej z mojej perspektywy czyli żołnierza Żandarmerii Wojskowej.
Od około miesiąca żołnierze ŻW z Oddziału ŻW w Żaganiu pełnią wspólne patrole na granicy polsko-niemieckiej razem z f-szami SG. Jeździmy do Zgorzelca i Tuplic. Patrole 12-godzinne. Rozkaz przyszedł z Komendy Głównej Żandarmerii Wojskowej w Warszawie.
Po przyjeździe na placówkę (Zgorzelec / Tuplice) przesiadamy się do radiowozów SG. Najczęściej na tzw. "obróbkę" czeka już kilku nielegalnych imigrantów cofniętych przez służby niemieckie.
Jak to wygląda?
Dyżurny na placówce SG dostaje maila od strony niemieckiej, że o konkretnej godzinie w konkretnym miejscu po polskiej stronie będzie czekał patrol niemieckiej policji z kilkoma nielegalnymi imigrantami. Wtedy jedzie się na miejsce i w zasadzie bez zająknięcia f-sze SG zabierają takie osoby na placówkę.
Tutaj jest bardzo ważna kwestia: Nielegalsi nie posiadają przy sobie żadnych dokumentów, które potwierdziłyby w jakikolwiek sposób ich tożsamość. Przykładowy "Ahmed" ma dokument od strony niemieckiej gdzie podaje swoje dane ale on to podaje ustnie. Imię, nazwisko, kraj pochodzenia, data urodzenia - to wszystko wpisują f-sze niemieccy na podstawie tego co powie "Ahmed". Co ciekawe większość nielegalsów z tzw. zawrotki ma wpisaną datę jako 01.01 i rok mniej więcej odpowiadający ich wyglądowi. A jak mężczyzna jest bardzo młody to wtedy zawsze rok 2007 tak żeby miał ukończone 18 lat. Później dziewczyny z sekcji imigracji przesłuchują "Ahmeda" w obecności tłumacza (wideokonferencja). Często okazuje się, że osobnik wcale do Niemiec nie trafił przez Polskę. Ale tak wpisały mu w kwity służby niemieckie i na tej podstawie uznaje się, że pierwszym krajem strefy Schengen gdzie przekroczył granicę była Polska więc cofka jest do Polski.
Oczywiście to ściema służb niemieckich. "Ahmed" zawsze mówi, że boi się wrócić do kraju, bo tam go zabiją ale nie potrafi powiedzieć kto i dlaczego.
Śmieszne jest to, że "Ahmed" na przesłuchaniu często podaje inne dane np. datę urodzenia niż wpisane ma w kwity przez służby niemieckie. Następnie Ahmed jest umieszczany w PDOZ (pomieszczenie dla osób zatrzymanych) - najczęściej w okolicznych Komendach Powiatowych Policji (Zgorzelec/Żagań/Żary). Stamtąd trafia do Sądu. Rozprawy są bardzo krótkie, maks. 5-10 minut na których sędzia w obecności tłumacza mówi Ahmedom, że umieszcza ich w strzeżonym ośrodku na okres trzech miesięcy. Spod sądu Ahmed jest konwojowany przez f-szy SG do ośrodka - na wschód Polski, 600-700km od zachodniej granicy. Tam sobie czeka na lot powrotny do swojego kraju.
Oczywiście to wszystko generuje koszty. Każde doprowadzenie, konwój, posiłek, który SG zapewnia nielegalsom, wikt i opierunek w ośrodku oraz bilet na lot do kraju pochodzenia jest to wszystko skrupulatnie liczone. Niestety nie ma szans na odzyskanie tych pieniędzy ponieważ jaka jest szansa ściągnięcia kasy z Ahmeda po jego powrocie do Afganistanu? I czy to na pewno był Ahmed? Przecież oni te dane personalne wymyślają na poczekaniu. Wszystko to obciąża skarb państwa i za wszystko płaci podatnik.
A co jeśli Ahmed twierdzi, że jest nieletni? Jedzie się wtedy z nim do szpitala, gdzie poza kolejnością idzie na RTG dłoni. Na podstawie wyniku lekarz dyżurujacy stwierdza czy jest nieletni czy pełnoletni. Magia kina. Podobno chodzi o rozwój układu kostnego na którego podstawie można to stwierdzić. Nie wiem, lekarzem nie jestem. Ale to się dzieje.
Ciekawsza natomiast jest sytuacja z nielegalsem cofniętym przez służby niemieckie, który ma przy sobie jakiś dowód tożsamości. Po obróbce na placówce taki "Ahmed" dostaje nakaz opuszczenia Polski w ciągu 30 dni, wyznacza mu się terminy kiedy ma się stawiać na Placówce (rozumiem to jako taki policyjny dozór).
#strazgraniczna #granica #polska #nielegalnaimigracja #imigranci #nielegalsi #niemcy
