Tak z dzisiaj. Poszedłem z kumplem z pracy do ulubionego Chińczyka. Może wietnamska, tajska lub jakaś inna, nie ważne, jest ryż z kurczakiem po taniości, smaczne to nie obchodzi nas gdzie to biegało. Wchodzimy a tu nagle dwie Panie z Sanepidu przesłuchują biednego Pana Azjatę:
- A co Pan na tym kroi? - Kroję ja?
Cwany udaje, że nie rozumie, dobrze kombinuje. Myślałem, że może powiem "drogie Panie jemy tu co chwilę, nigdy sraczk nie miałem". Panie niestety spojrzały na nas jakbyśmy mieli popełnić zbrodnię więc poszliśmy do Maca. Jutro zobaczymy czy go zamknęli, czy nie. Mam nadzieję, że jednak nie. Pewnie go pobliskie kebs podpierdzielił.
#gownowpis
