Tak sobie czytam opinie różnych ekspertów, twitterowych prognostyków, "sondażologów", politologów itd. i wszyscy w sumie przytakują sobie nawzajem, że tak naprawdę wszystko zależy od mobilizacji uśpionego/niegłosującego wcześniej elektoratu, a nieco bardziej odważni mówią wprost, że przy odpowiednio większej frekwencji Trzaskowski może liczyć na około 0,7% więcej niż ma obecnie w sondażach.
I kompletnie nie rozumiem jednej rzeczy, mianowicie nikt już nie przypomina, jak bardzo pomyliły się sondażownie w I turze jeżeli chodzi o obóz prawicowy. Licząc średnie z ostatniego tygodnia przed 18 maja i porównując je z oficjalnymi wynikami wychodzi jasno, że ta różnica to ponad 5%.
Czy uznano, że to był tylko jednorazowy wypadek przy pracy? Czy kompensowano to w jakiś sposób w aktualnych sondażach? Tłumaczono skąd wynikał poprzedni błąd i co się robi obecnie, żeby go uniknąć? Bo ja niczego takiego nie widzę. Nastąpiła zbiorowa amnezja.
Cofając się do wyborów prezydenckich w 2020 roku Duda, (mimo, że prowadził w sondażach) również był niedoszacowany o ok. 2%. U twitterowych prognostyków (Dollart, Pers, Drzazga, Pluta) było to 0,71%.
Zakładając więc hiper-optymistycznie, że Trzaskowski dostanie więcej o te 0,7%(bo frekwencja) to co z niedoszacowaniem prawej strony w osobie Nawrockiego? Nawet przyjmując kolejną optymistyczna tezę, że tym razem będzie to tylko 2% - dalej nie daje to Trzaskowskiemu wygranej.
Dodam tylko, że licząc średnią poparcia w sondażach z ostatniego tygodnia oraz dodając do nich wagę wyliczoną na podstawie wielkości błędu z tej strony - https://xn--sprawdzamysondae-3rd.pl/prezydenckie-2025/wybory/sondaz/#Ranking to wychodzi mi praktycznie to co wyszło w sondażu OGB, czyli 49,21% dla Trzaskowskiego i 50,79% dla Nawrockiego. Dodając 49,21+0,70 dalej wychodzi "tylko" 49,91%. Bez uwzględnienia niedoszacowania prawicy.
P.S. sorry za defetyzm, piszę to z ciężkim sercem, w niedzielę po prostu będę liczył na cud nad urną
#polityka #wybory
