Tak się zastanawiam. Każdy pewnie widzi reklamy w internecie, często jest to YouTube, Twitter, Facebook etc.
Każdy z nas też płaci za dostęp do internetu w określonej ilości na urządzeniach mobilnych ( gdy używa się sieci komórkowej ). Często takie serwisy mają w głębokiej d⁎⁎ie to, że ogromna ilość danych jakie my zużywamy w pakietach to tak naprawdę reklamy, bądź też ukryte reklamy, nie mówiąc już o oszustwach.
Jeśliby zająć się tym i znaleźć sposób na odpowiednie monitorowanie takich danych możnaby dojść do wniosku, że jakaś (być może niewielka) część naszych pakietów internetowych to śmieci, które i tak reklamodawca, jak i odbiorca musi umieścić w swoim kosztorysie.
A gdyby tak po odpowiedniej analizie zjawiska samych kosztów reklamy, czy to wideo/audio/obrazka, zużycia prądu wykazać reklamodawcom, że oni niezarabiaja na tym i odwrócić koszt za reklamę na stronę agencji marketingowej produkującej tego typu rzecz? Wiem, że to brzmi jak ten słynny deal z filmu The Office z groszami odcinanymi od przelewów, ale ludzi na świecie jest 8 miliardów.
W zamian za to, reklamy generowałby przychody nie tylko reklamodawcom ale i nam odbiorcom.
Aktualny model zakłada jedynie kosztorys ROI od reklamy, nie kosztorys zużycia prądu czy przesyłu danych.
#przemysleniazdupy #gownowpis

