Szlak Parawanów i Gotowanej Kukurydzy dzień 2.


Pobierowo - Kołobrzeg 60km


Pobudka wcześnie, bo już o 4:45 – mewy skutecznie pełnią funkcję budzika, przekrzykując siebie nawzajem. Noc nie była najspokojniejsza – raz obudził mnie dźwięk pękającej gałęzi, innym razem komar lądujący prosto na policzku. Drugi dzień marszu zawsze jest najtrudniejszy – ciało jeszcze zmęczone, a psychika nie pomaga, szepcząc: „zostań, poleż jeszcze chwilę”.


Po szybkim śniadaniu – fasolka po bretońsku i ciepła herbata – zbieram swoje rzeczy i ruszam w stronę zejścia na plażę. Poranek żyje własnym rytmem – mijam biegaczy, spacerowiczów z psami, a także osoby z wykrywaczami metali krążące w poszukiwaniu "skarbów" ukrytych w piasku.


Szlak prowadzi przez znane punkty wybrzeża: masywny hotel Gołębiewski w Pobierowie, replikę krzyża z Giewontu w Pustkowie, ruiny kościoła w Trzęsaczu, a dalej latarnię morską w Niechorzu. Na śniadanie zatrzymuję się na szakszukę – solidna, sycąca porcja, która daje energię na dalszy marsz.


Przed zejściem na plażę przypominam sobie o kremie z filtrem – słońce zaczyna już grzać mocniej, a dzień zapowiada się upalnie. Na piasku w Pogorzelicy spotykam mężczyznę, który, pokazując kierunek mojej trasy, woła: „Na Hel idź! Na Hel!” – obaj zaczynamy się śmiać.


Przez kolejne kilometry nie spotykam nikogo. Tylko ja, morze, szum fal i piasek skrzypiący pod butami. Ten fragment dnia daje przestrzeń na oddech i złapanie rytmu.


Do Mrzeżyna docieram w samo południe – w największym upale. To dobry moment na odpoczynek i obiad: placek po węgiersku – duży i konkretny. Siadam, regeneruję się i cieszę się cieniem.


Powrót na plażę to zupełnie inna rzeczywistość. Plaża zamienia się w labirynt parawanów, a w tle słychać nawoływania: „Popcorn! Wata cukrowa! Kukurydza!”. Wrażenie zatłoczenia kontrastuje z wcześniejszym spokojem. Przedzieram się przez tłumy, kilka kilometrów dalej mijam plażę nudystów, a potem znów robi się luźniej.


Po kilku kolejnych kilometrach wchodzę do Kołobrzegu. Robię przerwę na pierogi w stołówce i szybkie zakupy. Marsz przez miasto daje się we znaki – asfalt, chodniki, hałas – wszystko dłuży się znacznie bardziej niż marsz po piasku. Docieram na deptak, a potem wzdłuż plaży zmierzam do wybranego miejsca na nocleg – tym razem planuję rozwiesić hamak i odpocząć, ile się da bo do świtu już niedaleko.


#podroze #plaza #morzebaltyckie #baltyk #hamak

1bd8e6f4-5264-4f65-ba37-372ea339773a
621f7817-3691-49d8-9eec-0ee99060cc06
bdce9024-42d3-47fd-bfe7-bc63138fce42
f2c87a9e-aa6d-4f9a-8ab8-0db5df5138f4

Komentarze (5)

Yes_Man

@Z_buta_za_horyzont 60km! Gratuluję, jak nogi?

Furto

60 km - nie wiem jak, pamiętam w jakim stanie miałem nogi po ok. 10 km po plaży. Za⁎⁎⁎⁎sty wynik.

Z_buta_za_horyzont

@Furto normalnie od 5 rano do godziny 20 .

Zaloguj się aby komentować