Stawiają na podwórku garaż, matka jakąś firmę ogarnęła, ale głównie robi to dwóch starych majstrów. No i jest słabo, od początku(demontaż blaszaka) do pokrycia dachem i montowania bram garażowych minęło 2 miesiące, a to jeszcze nie koniec. Po montażu bram jak usiadłem na spokojnie i popatrzyłem to wyszły takie rzeczy że oesu:
1. Obydwie bramy się nie zamykają, blokady wchodzą na kilka milimetrów i da się je wyszarpać jak się mocno pociągnie
2. Szynę zamocowali na wkręcie i zostawili z 1mm zapasu, pomijając otwór na normalną śrubę jakieś 10cm dalej, no mam wrażenie że pod wpływem wibracji to się rozwali. Ale cały ten stelaż się giba i trzeba będzie go jakoś przebudować. Sufit/dach jest wysoko a oni zamiast to jakoś ogarnięcie zrobić to dali po jednej szynie montażowej(nie wiem jak to się nazywa, taka blacha z otworami) na stronę i elo
3. Tak po sobie posprzątali(ale jeszcze wrócą na tynkowanie, ale to później będzie) że z kosza na zmieszane wyciągnąłem cały wór folii i puszek po piwie, 3 butelki po wódzie, jakieś drewniane ścinki i trochę papieru
Na dokładkę z podwórka zniknęły dwa panele ogrodzeniowe druciane, takie nie za wysokie i szpadel. Jeszcze rozumiem te panele, ale na cholerę komuś stary szpadel
Jutro mają przyjeżdżać robić ostateczną wylewkę, to tam matka z nimi pogada
#budownictwo #januszebudownictwa



