@sierzant_armii_12_malp @markxvyarov Eh, musiałem poszukać artykułu źródłowego, bo pismaki z RMF oczywiście nie raczyli podlinkować.
Artykuł jest tutaj: https://arxiv.org/abs/2307.02316
Jak to zwykle pismaki przejaskrawiają sprawę. Przede wszystkim autorzy artkyłu wykryli niezamierzone wycieki emisji, i jest to coś, co muszą uwzględnić w modelach, i coś z czym właściciele satelitów muszą powalczyć. Przy rosnącej ilości satelitów (wszelkich innych konstelacji, nie tylko Starlinka) będzie to faktycznie coraz bardziej problematyczne, a takie artykuły jak powyższe mają pomóc fizykom je odfiltrowywać.
Trzeba też dodać, że dominująca większość obserwacji radioastronomicznych (zarówno obserwacje zjawisk naturalnych jak i SETI) jest robiona w paśmie 1.42 GHz (znanym jako Hydrogen Line), którego Starlinki, ani żadne inne nadajniki kosmiczne/naziemne nie ruszają. Jest to długość fali zarezerwowana dla radioastronomii, między innymi ze względu na łatwą penetrację pyłu kosmicznego i atmosfery.
Generalnie do radioastronomii i tak będą niezbędne odbiorniki w kosmosie, lub właśnie na księżycu. Takich przenosin w obecnej erze gwałtownego rozwoju IoT i technologii mobilnych nie unikniemy - bo czułości jakich potrzeba w radioastronomii są kosmiczne.
Dla nowoczesnych radioteleskopów problemem mogą być np. niedomknięte drzwiczki kuchenki mikrofalowej w budynku obok . Fizycy w Parkes Radio Observatory szukali tak pochodzenia nieznanego sygnału (w którym niektórzy dopatrywali się kosmitów) przez 17 lat. Po zamontowaniu nowych urządzeń pomiarowych udało się ustalić źródło zakłóceń - sygnał był powodowany przez pracowników, którzy otwierali drzwiczki kuchenki mikrofalowej bez wyłączenia podgrzewania. Ułamek sekundy, kiedy drzwiczki były niedomknięte, a magnetron jeszcze pracował, wystarczał do wygenerowania sygnału.