Sroczyński patrzy na rzeczywistość analitycznie i ocenia ją przez pryzmat decyzji i działań, a nie tego, kto je podejmuje. W efekcie nie powtarza w każdym tekście czy wypowiedzi publicznej, że ponad wszystko PiS powinien zostać zniszczony. Mało tego, zdarza mu się, o zgrozo, krytykować opozycję, w tym PO. Kiedyś nazywało się to dziennikarstwem, ale obecnie – przynajmniej według niektórych – ten etap mamy już szczęśliwie za sobą.
Gdy PO stanie się zakładnikiem własnych radykałów w końcu na tym straci. Brakujących do zwycięstwa głosów musi szukać raczej wśród wyborców umiarkowanych (radykalni zwolennicy tak czy siak zagłosują na PO). A umiarkowani czy niezdecydowani mogą zrazić się rewolucyjnym zapałem tropicieli symetrystów.
#polityka
#bekazpo (co się porobiło, że takiego tagu trzeba używać)