Spaceruję sobie dzisiaj rano, jak to mam w zwyczaju, z aparatem po mieście. Zaczepia mnie młody mężczyzna i po angielsku zwraca się do mnie, że skąd jestem. No to mu mówię, że stąd, no to on mówi po polsku, że myślał, że jestem obcokrajowcem, jak i on jest, bo pochodzi z Ukrainy (choć akcent miał iście niemiecki). Wskazał na mój aparat - Zorkij 4 i poprosił, żebym mu zdjęcie zrobił, bo on zawsze chciał mieć zdjęcie zrobione takim starym aparatem. No dobra mówię, ale uprzedzam, że to trzeba poczekać, bo wywołać trzeba i nie wiadomo czy w ogóle wyjdzie, bo aparat stary i kapryśny. A on na to, że OK i że mi da maila, jak mi zdjęcie wyjdzie, to żebym mu przesłał, a on mi pieniądze zwróci za wywołanie. No to dobra, dał mi adres, zrobiłem mu zdjęcie. Podziękował, zadowolony. Poszedł. Ja przewijam film i naciągam migawkę, coś się blokuje... Trzasnęło i ... C⁎⁎j! Klisza pękła. Nosz kurde. Tyle fajnych zdjęć tam miałem. No nic. Wrociłem do domu i w łazience, w całkowitych ciemnościach wyciągnąłem film - niestety luzem i wsadziłem go do czarnego pojemniczka. Żaden lab mi tego nie wywoła (zerwanego filmu raczej nie wsadzą do maszyny), więc będę się musiał w końcu sam nauczyć, bo samemu w korexie zerwany film bez problemu się ogarnie.
Tak więc, od dzisiaj powiedzenie, że ktoś jest tak brzydki, że klisza pęknie, uważam za prawdziwe.
Albo to jaki diabeł był, czy jak?
#pasta trochę, choć historia prawdziwa.
#fotografia #fotografiaanalogowa #tworczoscwlasna #zalesie #ukraina