Śmierć Filipa II Macedońskiego (ojca Aleksandra Wielkiego)
Pauzaniasz (...) przed laty, prawdopodobnie będąc paziem, wpadł Filipowi w oko i jakiś czas był jego kochankiem. Niestały monarcha szybko zmienił obiekt pożądania i uwagą obdarzył innego efeba, również o imieniu Pauzaniasz. W Atenach utrzymywanie tego rodzaju związku było uważane za niestosowne, jeśli młodzieńcowi zaczynała rosnąć broda, ale w innych regionach zwyczaje mogły być inne. Odtrącony kochaś w gniewie i zazdrości odgrywał się na nowym faworycie, nazywając go puszczalskim i bardziej kobietą niż mężczyzną.
Pauzaniasz numer dwa postanowił bezspornie dowieść swej męskości przez śmierć w bitwie. Okazja nadarzyła się w Ilirii w 345 roku p.n.e., kiedy Filip doznał złamania obojczyka. Chłopak uratował mu życie, płacąc za to własnym.
(...)
Attalos był jego przyjacielem i podobno znał jego plan. Zimą z 337 na 336 rok p.n.e., kiedy już cieszył się królewskimi łaskami, umyślił zemstę. Upił Pauzaniasza numer jeden, co nie było trudne w dworskiej kulturze, i gdy nieszczęśnikowi urwał się film, wraz z innymi gośćmi mocno go poturbowali i być może zgwałcili, a następnie – aby zwielokrotnić ból i przede wszystkim upokorzenie, oddali go mulnikom, którzy dokonali na nim zbiorowego gwałtu. Był to nie tylko akt zemsty, lecz także demonstracja władzy Attalosa, który nawet nie próbował skrywać uczynku.
Pauzaniasz poszedł do Filipa ze skargą, królowi jednak przez wzgląd na ciężarną żonę niesporo było karać jej krewnego, który był też jednym z nominowanych dowódców straży przedniej. Nie chciał ryzykować rozdźwięku z powodu afery, która go osobiście nie dotyczyła. Próbował natomiast udobruchać pokrzywdzonego: awansował go w poczet siedmioosobowej gwardii królewskiej, co było uważane za zaszczyt i dowód zaufania.
(...)
Filip, czterdziestosześcioletni monarcha pławił się w satysfakcji, słuchając gromkich wiwatów na swoją cześć. (...) I wtedy od szeregu gwardzistów oderwał się Pauzaniasz i rzucił ku samotnej postaci. Filip nie zdążył zareagować, nim młodzieniec go dopadł i odrzuciwszy oszczep, dobył „celtyckiego” sztyletu, który chował pod okryciem, i zadał królowi cios między żebra. Król zginął, zanim do kogokolwiek na widowni dotarło, co się właśnie stało. Zabójca pobiegł w stronę, gdzie czekały przygotowane zawczasu konie, ścigany przez trzech kolegów, którzy musieli dobrze go znać. Miał nad nimi sporą przewagę dystansu, potknął się jednak o korzeń i upadł. Gwardziści go dogonili i zabili oszczepami. Zwłoki potem ukrzyżowano.
(Z książki Filip i Aleksander)
#historia #ciekawostki
