Słów kilka o posiadaniu starego auta.
Stare auta możemy podzielić na 4 kategorie:
-
drogie klasyki - wszelkie muscle cars, stare merole sprzed lat 90tych, beemki i egzotyki jak lambo, ferrari - auta, która są warte tyle co mieszkanie, czasami duże mieszkanie w centrum warszawy. Zwykle trzymane pod kocem.
-
youngtimery - auta zachowane w dobrym stanie z lat 80-90tych typu peugeoty, beczka i baleron, większe nissany i toyoty, mniejsze beemki (tak, e36 to już youngtimer). Takie auta zwykle warte są od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy. Garażowane albo trzymane w dobrym miejscu na podwórku
-
graty - polonezy, łady, mazdy, toyoty, w sumie wszystko co nie było klasą wyższą - auta jako tak sprawne i zwykle wyprodukowane po 1980 roku - Zwykle zbyt zmęczone życiem aby nadawać się na youngtimera. Cechują je: zniszczone wnętrze, obite, napoczęte rdzą nadwozie, drobne usterki mechaniczne lub elektryczne. Auta na tyle sprawne, że są zdatne do jazdy ale doprowadzenie ich do porządku jest zbyt kosztowne aby to miało sens
-
wsad hutniczy - fiat palio, marea, opel corsa, suzuki swift - wszystkie auta, które umrą zanim będą uznane za "fajne i warte ratowania" - wybicie tych aut może być z różnych powodów: wartość auta będzie ujemna lub będzie tak awaryjne, że zanim dożyje 20-30 lat to skończy na szrocie bo właściciel będzie miał dosyć. Zwykle ostatnie kilka lat spędzi jako dostawca pizzy zanim belka nie przegnije i silnik wypadnie na drogę.
Bawiąc się w stare auta polecam zacząć od grata i najlepiej mieć własne podwórze (albo dobrego kolegę z takim) oraz smykałkę do mechaniki. Po pierwsze trzeba sie liczyć z tym, że w takim aucie zawsze może coś niespodziewanie się zepsuć. Mechanik może z tego powodu zedrzeć nie małą kasę (chociaż jak patrzę na ceny napraw nowych aut to i tak to nie wygląda strasznie) a zwykle naprawa jest stosunkowo prosta tylko wymaga czasu aby dojść jak się ją robi..
Jeżeli nie jesteś perfekcjonistą/stką to grat jest fajny bo:
-
możesz pojechać nim wszędzie bez martwienia się, że się zniszczy. W przeciwieństwie do właściciela forda mustanga z '66 który boi się gdziekolwiek zaparkować aby nikt go nie zarysował i przy każdej imprezie musi siedzieć przy swoim aucie pilnując czy nikt na nim nie usiądzie albo zaczepi i urwie element. A ty możesz jechać gdzie chcesz i żadna nowa rysa czy wgniotka cię nie ruszają
-
jest prosty w naprawach (nie dotyczy włoskich) więc możesz sam na nim poćwiczyć majsterkowanie. Sam poprawisz kable od świateł, zmienisz olej i filtry, zmienisz świece, aparat zapłonowy
-
mając grata podróżujesz drogami lokalnymi a nie autostradami i ekspresówkami więc zwiedzasz Polskę, Widzisz celowo albo przypadkiem ciekawe miejsca, spotykasz różnych ludzi... no poznajesz świat
-
wóz nie jest celem sam w sobie a podróżowanie nim. Auto jest tylko wymówką aby się wyrwać w nieznane. Jedziesz z kumplami przed siebie i po prostu spędzacie czas a przed wami zmienia się krajobraz
-
lokalne spotkania starych aut/cars and coffee - owszem największą furorę robią zawsze drogie klasyki ale najciekawsi ludzie zawsze przyjeżdżają gratami. Spotkasz innych graciarzy, którzy chętnie ci opowiedzą o swoich historiach i przygodach, sprzedadzą ci patent jak naprawić X w aucie oraz może dogadacie się na wspólny wypad razem (#wychodzeniezprzegrywu)
-
awaryjny dupowóz - zawsze możesz w zimę wziąć swojego grata i pojechać nim na zakupy do biedronki. Sól - oj tam, obite drzwi - eee tam, baba obok przytarła suvem - daj paniusiu 200zł i będziemy kwita (a wieczorem całą kasę po prostu przepuścisz na piwo i pizzę z kolegami)
Poniżej foty moich aut:
Górny grat w moim posiadaniu od 2020 do 2022. Nabite ok 10,000 km
Dolny pół-grat pół-youngtimer od 2021

