Są takie utwory, od których pojawia się na rękach gesia skórka. Takie utwory, których słucha się samemu i nawet kota trzeba z pokoju wyrzucić. Takie, przy których przerywasz wszystko, co robisz.

Podam mój absolutny top w tej kategorii i zachęcam do dzielenia się swoimi typami.

Zbigniew Preissner, Lacrimosa
https://open.spotify.com/track/5q3UC6NG93EmH4q8WL7NDV?si=Qkb6RHBKQR-eDZbB3K665w

Ps. Nie polecam słuchać tego na YT, tam dźwięk jest wyraźnie gorszej jakości
cododiaska

#2 na liście. Zupełnie inne klimaty, chociaż tak nie do końca.


Bonobo i gościnnie Anna Lapwood: Otomo


https://youtu.be/xMEdqx3MdZA?si=bxHfLdydUB1ILFpM


Tym razem jakość na YT na dobrym poziomie

zed123

@cododiaska Anna Lapwood i jej instrument to jest mieszanka, która potrafi onieśmielić człeka aż do dreszczy.

Zaloguj się aby komentować