Rzeź tatrzańskich misiomyszy

Opis świstaka od zawsze sprawiał przyrodnikom kłopot, choć alpejskie gryzonie znano już od starożytności. Pliniusz pisał, że jest on wielkości łasicy. Gesner porównywał go do borsuka o zębach jak u zajęcy i myszy. Athanasius Kircher uznawał go za mieszańca borsuka i wiewiórki. Ludwik Zejszner z kolei twierdził, że łbem jest podobny do myszy, resztą ciała podobny niedźwiedziowi, a sierścią nie różni się od szopów. Ciekawy obraz świstaka przedstawił także w swojej pracy Kluk:


Głowa ma podobieństwo do zajęczey, sierść i pazury iak u jaźwca, zęby iak u bobra, łapy iak u niedźwiedzia: ogon i uszy krótkie: nogi niskie. Włos na nich brunatny.


Podziw wśród przyrodników budziły ostre zmysły świstaka i jego zdolność do zakopywania się w ziemi. Konrad Gesner w Historiae animalium twierdził, że człowiek, który schwyta zakopującego się w ziemię świstaka, nie będzie w stanie utrzymać go w dłoniach. Zdaniem Boruckiego mają one wzrok tak bystry, że wypatrzą człowieka z odległości, z której on może je dostrzec jedynie przez lornetkę.


Opisom świstaków towarzyszyły także różne legendy. Według niektórych stróżujący świstak działał pod silną presją. Utrzymywano, że gdy nie uda mu się ostrzec pobratymców przed zbliżającym się niebezpieczeństwem, płaci za swoje gapiostwo śmiercią – rozszarpany na strzępy przez pozostałych członków rodziny. Panowało również przekonanie, że wytarta sierść na grzbietach świstaków jest związana z nietypową metodą przynoszenia siana do legowisk. Twierdzono, że mają one w zwyczaju kłaść jednego ze swoich współtowarzyszy na plecach i nakładając na niego siano, używać go jako taczki, a następnie ciągnąć za ogon do nory. Informację tę można przeczytać zarówno w starszych dziełach – jak Historia naturalis Pliniusza, jak i w pracach późniejszych, na przykład u wspomnianego Gesnera czy Historyi naturalnej Ładowskiego.


Przyrodników zadziwiała także świstacza zdolność do długotrwałego snu. Związane z nim znaczne spowolnienie funkcji życiowych postrzegano jako pozorną śmierć. Świszczarze tatrzańscy twierdzili, że w trakcie snu zimowego świstak przewraca się z boku na bok tylko raz – w dniu Oczyszczenia N.M.P. (drugi lutego). Nowicki pisał, że zwierzę znajdujące się w stanie odrętwienia można swobodnie transportować w skrzyni. Niektóre badania dowodziły natomiast, że odcięta głowa świstaka będącego w trakcie snu zimowego reaguje na bodźce jeszcze dwie godziny po dekapitacji.


Wytrwali badacze, którym udało się zbliżyć do świstaka na tyle, żeby zobaczyć jak wygląda jego życie poza norą, szybko przekonywali się, że owiana legendą świstacza bystrość zmysłów zamknięta została w pociesznym, ciamajdowatym cielsku. Jean-Charles Chenu opisując grację ruchów świstaka napisał Leur démarche est lourde et embarrassée, co w wolnym tłumaczeniu znaczy, że świstak porusza się niczym ociężała oferma. Borucki zauważył, że gdy świstak się spieszy, to po pewnym czasie podaje w wątpliwość wydajność swoich kończyn i dochodzi do wniosku, że lepszym rozwiązaniem będzie po prostu sturlać się ze stoku.


Zwyczaj odłowu świstaków nie wynikał ze szkodliwości tego zwierza, lecz z obsesji podhalańczyków na punkcie rzekomych właściwości świstaczego sadła. Od pokoleń uznawano je za jedyne skuteczne lekarstwo na wszelkie choroby i dolegliwości. Gdy schorowany góral zastosował zewnętrznie lub wewnętrznie świstacze sadło i pomimo tego umarł, znaczyło to, że najwyraźniej śmierć była mu pisana, umrzeć musiał i sam zdecydował, że na umieranie pora. Stanisław Eliasz-Radzikowski w pracy Podhalanie i Tatry na początku wieku XIX tłumaczył_:_


Sadło świstacze uważają górale za wszechmocny lek przeciw wszelkim chorobom, jeżeli on nie pomoże, to nic nie pomoże, żaden lek na świecie. Dlatego cena maści dochodzi aż do 4 złotych. Sadło świstacze posiada nadzwyczajne własności lecznicze w przekonaniu górali. Jest to cudowny lek pomagający w rozlicznych chorobach.


Profesor Nowicki w ten sposób przedstawia w swojej monografii smutny los świstaka:


Nikomu nie zawadza i w niczym nie przeszkadza, jednak doznaje prześladowań od strony górali, którzy „zabobonnie” wierzą w skuteczność sadła jako środka lekarskiego na wszystkie schorzenia. […] Tłuste mięso uważają za wzmacniający środek dla położnic, świeżo ściągniętą skórę za środek zaradczy przeciw gośćcowi, a co do sadła, to nie masz zdaniem naszych Podhalan lekarstwa jemu równego, leczy bowiem wybornie wszystkie choroby. Używają go wewnętrznie i zewnętrznie przeciw przepuklinie u dzieci, dają pić z mlekiem położnicom dla ułatwienia porodu lub zaradzenia osłabieniu, z wódką zaś chorym, którzy cierpią na dolegliwości w brzuchu; utrzymują też, że goi rany i okaleczenia, że uśmierza kaszel, rozdziela stwardniałe gruczoły i t. d. Lubo chorzy doznają zwykle zawodu i umierają […]


Problem prześladowania świstaków zauważany był przez wielu podróżników. Witkiewicz w swojej pracy Na przełęczy: wrażenia i obrazy z Tatr opisując pierwszą styczność górali z naukami zakopiańskiego proboszcza Józefa Stolarczyka zauważył, że góral widząc w świstaczym sadle daleko więcej tajemniczej mocy niż w mszach i koronkach, zamiast brać udział w nabożeństwach, woli udać się w góry grzebść świstaki.


Gorączka świstaczego sadła wzrastała wraz ze zmniejszaniem się populacji tego gatunku. Schwytane świstaki były oswajane i sprzedawane przyjezdnym. Zabite świstaki sprzedawane były natomiast osobom trudniącym się wyrobem sadła i jego dystrybucją. Szacowano, że ze świstaka można było pozyskać od 250 do 750 mililitrów sadła. Tłuszcz rozdzielano na sadło pochodzenia podskórnego i jelitowego; to ostatnie uznawane było za skuteczniejsze i droższe. Sadło było po przetopieniu całkowicie płynne, a wyglądem przypominało oliwę.


Według danych historycznych w 1881 roku polską cześć Tatr zamieszkiwało zaledwie 30 świstaków. Obecnie szacuje się, że liczba ta wynosi 260–350 osobników. Co do samego świstaczego sadła, naukowo dowiedziono, że nie można uratować dogorywającej osoby wcierając jej w plecy ten specyfik. Co prawda sadło świstaka zawiera m.in. kortyzon, hydrokortyzon i progesteron. Nie zmienia to faktu, że zamiast dalekiej wyprawy w góry, walki z prawem przy pomocy szpadla, wytapiania świstaczego sadła pod osłoną nocy w obawie przed konfrontacją ze strażą parku, strażą graniczną i wyrzutami swojego zgniłego sumienia, lepiej zaopatrzyć się w odpowiednie medykamenty w aptece.


#necrobook #swistaki #zwierzeta #biedneswistaczki

Polona

Komentarze (4)

sireplama

Przyrodników zadziwiała także świstacza zdolność do długotrwałego snu.

Moje zwierzę przewodnie :')

AndrzejZupa

Spaniały art o spierdoleniu motłochu. Ubawiłem się, dziękuję!😆

861a0817-0faf-4a31-b53d-3b141583c158
Ravm

Pocieszne stworzenie. Słychać go często ale wypatrzec trudno, dobrze się maskuje

57746bbf-8055-4a75-94b4-84de1e1564aa
4f1645b2-9953-4a05-aea9-79159b74b102
jakibytulogin

Kiedyś baca krótkowidz z owieczki korzystał,
Dziwiąc się, że mu ona nie beczy, lecz śwista.
Dopiero na kolegium mu wytłumaczono
Że wyryćkał świstaka, co był po ochroną.

Zaloguj się aby komentować