#rodzina #dzieci


Badania pokazują, że aż 9–16% rodziców żałuje posiadania dzieci1. Zbliżona liczba doświadcza silnego wypalenia rodzicielskiego. W przestrzeni publicznej nie pokazuje się trudów wychowania dzieci w zmieniających się czasach, co sprawia, że młodzi ludzie często nie wiedzą, na co powinni się przygotować. O wyzwaniach stojących przed współczesnymi rodzicami i o tym, czym charakteryzuje się wypalenie rodzicielskie mówi dr Konrad Piotrowski – psycholog rozwoju z Centrum Badań nad Rozwojem Osobowości na Uniwersytecie SWPS w Poznaniu.


Na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat rodzicielstwo bardzo się zmieniło. Jeszcze kilka dekad temu dziecko było na pozycji podrzędnej wobec rodziców – opiekunowie byli wyraźnie dominującą częścią rodziny, a dziecko miało ich słuchać, wypełniać polecenia i oczekiwania. Rodzice mogli sięgać po metody wychowawcze, które dzisiaj nie są akceptowane, np. stosować kary fizyczne, obrażać i straszyć, krzyczeć na dziecko.

Z tego powodu rodzicielstwo było prostsze dla rodziców, ale trudniejsze dla dzieci. Światy dzieci i rodziców były od siebie niezależne, a w najlepszym razie silnie odseparowane. Po drugiej wojnie światowej bardzo dużo się zmieniło. Częściowo jest to zasługa psycholożek i psychologów oraz popularyzacji wiedzy o rozwoju społecznym i emocjonalnym małego dziecka. Ekspertki i eksperci zaczęli mówić np. o potrzebach emocjonalnych dzieci i o tym, jak o nie dbać. Dzięki temu pozycja dziecka w rodzinie zaczęła rosnąć, co należy ocenić pozytywnie – mówi dr Konrad Piotrowski.

Ma to jednak też swoją drugą stronę. Rodzicielstwo jest dziś bardziej wymagające, zarówno czasowo, jak i emocjonalnie. Rodzice są zmęczeni, bo uzyskanie odpowiedniego poziomu życia wymaga intensywnej pracy i to zazwyczaj obojga partnerów, a dodatkowo, nie chcą angażować resztek swojej energii jedynie w wychowanie dzieci. Chcą mieć czas na podróżowanie, rozwijanie kariery zawodowej, spędzanie czasu z przyjaciółmi. Oprócz tego, coraz trudniej im spełnić własne oczekiwania odnośnie rodzicielstwa, tak, żeby mogli powiedzieć, że są «dobrymi rodzicami». Dlatego obecnie pary mają jedno lub maksymalnie dwoje dzieci, które angażują bardzo dużo ich czasu, energii i emocji. Dzieci stały się wielkim skarbem, o który ludzie chcą zadbać i zapewnić mu optymalne warunki, co współcześnie jest trudniejsze niż może się zdawać – dodaje ekspert...


https://swps.pl/centrum-prasowe/informacje-prasowe/24813-rodzicielstwo-praca-nie-dla-kazdego

Komentarze (4)

WysokiTrzmiel

Badania pokazują, że aż 9–16% rodziców żałuje posiadania dzieci


Ciekawe, czy dotyczy to głownie rodzin powstałych w wyniku wpadki.

kodyak

@WysokiTrzmiel nie sądzę. Są też ludzie którzy chcieli mieć dużo dzieci ale po jednym stwierdzają że jednak już wystarczy

WysokiTrzmiel

@kodyak Nawet nie wiem czy są tego typu ankiety do wglądu.

moll

Fajnie, ale brakuje w tym opracowaniu dość ważnego aspektu - szerszej rodziny.

Wszystkie omówienia zajmują się układem rodzice plus dzieci. Brak tu mowy o dziadkach, cięciach, wujkach.


My, najczęściej, byliśmy wychowywani przez grupę dorosłych - były babcie, były ciocie, więc rodzice zapewniali opiekę, ale sami mniej się nami zajmowali.

Teraz za to mamy atomizację rodziny - często rzadziej możemy liczyć na pomoc, rzadziej jej sami udzielamy w obrębie rodziny. Stopień aktywizacji zawodowej jest większy, często też odległości nie są komfortowe.

Kolejna kwestia to też często występujące u starszego pokolenia wyparcie, bo z jednej strony d⁎⁎y nam młócili legendarnym kablem od prodiża, co "prostowało" zachowania i problemy zdrowotno-rozwojowe, a przypadłości typu spektrum czy inne dys-cośtam, były rozpoznawane rzadko, przeważnie w ostrych przypadkach. Za to teraz sami najmądrzejsi, stawiają nam takie oczekiwania, wobec jakich na naszym miejscu nie potrafiliby sprostać, wypierają to jak sami się zachowywali i negują aktualny stan wiedzy/zalecenia lekarskie, bo wiedzą lepiej.


Dalej social media I bombardowanie wszystkim, co uczyni z nas dobrych rodziców, najczęściej pokazane w taki sposób, że na rodzoca w rodzicielstwie nie ma miejsca, plus oczywiście drenaż kieszeni - ciuchy, gadżety, pierdyliard zajęć dodatkowych, bo kto to widział, żeby brajanek miał czas na grzebanie patykiem w błocie, zamiast karate, piłki, angielskiego i lekcji pianina 3 razy w tygodniu, zaraz po zajęciach szkolnych

Zaloguj się aby komentować