Komentarze (6)
Nie rozumiem jazzu. Ale czasem coś schwyci za... no nie wiem, duszę, serce albo uszy. Żeby zrozumieć maestrię takiej muzyki to chyba trzeba wiedzieć coś z teorii muzyki jako takiej, a jeszcze lepiej umieć grać na czymś w miarę biegle. No albo mieć specyficzną percepcję.
@Michot
Żeby zrozumieć maestrię takiej muzyki to chyba trzeba [...]
A nie lepiej po prostu słuchać i delektować/rozkoszować się? W spokoju, ze szklanką czegoś w ręku? Niekoniecznie alkoholu.
Jedna bardzo mądra osoba z Hejto napisała mi kiedyś:
Nie żałuj, że nie przeczytałeś hektarów książek na temat sztuki [...], bo wtedy stworzyłbyś sobie "mur" wiedzy między sobą, a wrażeniem jakie te rzeczy mają wywoływać. Czasem mniej rozumienia to więcej zachwytu.
@Michot z tą teorią to bym uważał bo może zrobić więcej szkody niż pożytku
tutaj trochę o tym dlaczego
@zed123 Lepiej. Ale z jakiegoś powodu takich, którzy to robią nie ma wielu. Zwłaszcza po odsianiu ewidentnych pozerów. Czyli pozostaje: kumanie się w teorii (lub praktyce), znaczne osłuchanie z różnymi gatunkami muzyki, albo specyficzny zestaw cech słuchowo-emocjonalnych. Nie wierzę w deklaracje "uwielbiam jazz" na przydechu. Już choćby dlatego, że to cała rozległa dziedzina muzyki, wewnętrznie jednak zróżnicowana.
@LeniwaPanda Nie zapominaj, jaką ilością rozkminy obłożona jest ta muzyka i przez jej wykonawców i przez odbiorców. Murzyńskie kluby z publiką "czującą" synkopę to raczej wyjątek, reszta to jajogłowi - od Wschodniego Wybrzeża do zimnej Skandynawii.
A wiedza na ogół nie szkodzi. Szkodzi zamknięcie się w poglądach, kiedy nie jest to konieczne tzn. nie dotyczy fundamentalnych imponderabiliów.
@Michot Oczywiście, że wiedza się przydaje. Problem mam z tym kiedy kończy się wiedza a zaczyna się intelektualne pierdololo mające na celu pokazać jak to muzyka nie jest skomplikowana bądź robieniem z siebie jakiegoś niezwykłego inteligenta.
Zaloguj się aby komentować