Wczoraj był na rozmowie o prace, jutro miał zaczynać. Dziś zadzwonił do mnie i mowi:
-
no eeee to ja bym zaczął od piątku bo wie Pan wczoraj spotkałem koleżankę i ona w szkole miała czerwony pasek i ja miałem czerwony pasek i tak się ścigaliśmy i wie Pan ja przepraszam bo eee jestem trochę zmęczony ale nie chciałem zamieszania robić to zacznę w piątek
-
Ale mieliśmy zacząć jutro?
-
No tak ale to wie Pan ja się muszę pożegnać z tym po⁎⁎⁎⁎nym miejscem, tu mnie bili więc eee tak
-
Czy Pan jest pijany?
-
Nie no eee pijany to za dużo powiedziane, nie no pijany nie
-
Ok to bardzo dziękuję ale nie jest Pan zatrudniony, rezygnuje ze współpracy
-
Ale eee jak to Pan posłucha eee
-
Dzwoni Pan do szefa po pijaku? Opowiada jakieś dyrdymały, nie jestem zainteresowany
-
Noo eee to może był błąd dzwonić teraz eee
-
Nie, bardzo dziękuję, to nie był błąd. Przynajmniej oszczędziliśmy sobie dużo zamieszania, życzę powodzenia do widzenia
@NatenczasWojski Ok. Rozumiem.
(I dlatego sobie gawedzimy tez bo no widze ze nie "januszujesz" jakos ultra mocno. Co samo w sobie jest ewenementem na skale i warunki w kraju. Hihi.)
Tez kiedys myslalem o dzialalnosci.
Ale nie mam glowy do uzerania sie z "inwestorkami".
Bo jak mialem nerwy tracic to wolalem juz polatac po Chinach czy innych Rosjo-Iranach i pouzerac sie z debilami "wyzszego rzedu" na "meetingach".
Zobaczyc przy tym troche swiata.
Za czyjes pieniadze. Hihi.
A nie wyklocac sie o "liczbe punktow" z jakimis lafiryndami po psychologii i kredytem na sto lat. Co to udaja wielkie panstwa. XD
W UK to akurat bylem krotko: Szkocja raz miesiac pomagalem konczyc sortownie Amazona i raz w Crewe dla Bentleya rozbudowe fabryki cos dlubalismy.
Chujowy kierunek. Na dluzsza mete... Nie dziwie sie ze wrociles.