Podsumowanie roku w jednym zdaniu? Na szczęście już odchodzi.
No to był bardzo specjalny rok.
W styczniu zmarła moja mama, z którą miałem bardzo dobry kontakt i w wielu sprawach była moim drogowskazem. Niby człowiek od kilkunastu lat wiedział, że zmaga się z nowotworem (i dziękował Bogu, że nie upośledzał jej funkcjonowania na codzień), ale jednak ból był i jest nadal.
Dwa miesiące później straciłem pracę, gdzie byłem pewny, że będzie dla mnie taką trampoliną życiową. Ale człowiek bardziej chciał niż mógł, więc nie widział sygnałów, że to nie jest dobry kierunek rozwoju.
4 miesiące bezrobocia. Najdłużej w moim życiu. Gdyby nie druga połówka to nie wiem jak bym to ogarnął.
W międzyczasie wizyta na SOR i w sumie nadal nie wiem skąd ostatnie dolegliwości. A jest ich sporo.
Mój wierny kompan podróży przez życie, czyli mój komputer, powoli odmawia posłuszeństwa, ale czego się spodziewać jak kupowałem go w 2015 roku.
Święta były przyjemne, bo spędziłem je w gronie połówki, bez toksyczności innych ludzi.
No ale los lubi o sobie przypominać i umarł mi gamepad, którego miałem od 2015 roku :(
Z dobrych rzeczy, to znalazłem ciekawą pracę z za⁎⁎⁎⁎⁎tymi ludźmi i to by było na tyle.
Miał to być rok odbicia, a skończyło się odbiciem od dna.
No cóż, takie życie, co zrobić.
Życzę sobie i wam, żeby kolejny rok był nudny, ale za to stabilny.
Szczęśliwego nowego, mordki :)
#gownowpis