Piatek to czas na relaks przy Komsomolskiej:
- Miny z USA, Finlandii, Hiszpanii, a ratownicy z KRLD: Jeden dzień z koreańskimi saperami, którzy oczyszczają obwód kurski z pocisków NATO FOTOGRAFIE WIDEO
Korespondent wojenny Kots pokazał pracę koreańskich saperów w obwodzie kurskim.
- Terroryści czekali na moment, kiedy ofiara przyjdzie na groby bliskich: FSB zapobiegła cynicznemu zamachowi terrorystycznemu na cmentarzu Trojekurowskim FOTOWIDEO
FSB zapobiegła zamachowi terrorystycznemu ukraińskich służb specjalnych na cmentarzu Trojekurowskim
- „Szalone rabaty” budzą w kupującym instynkt łowcy: pięć powodów, dla których dajemy się nabrać na sztuczki sprzedawców w Czarny piątek.
Marketingowiec Kesajewa opowiedziała o sposobach uniknięcia niepotrzebnych zakupów podczas wyprzedaży.
- Siergiej Ławrow o negocjacjach z USA i dumie z Rosji: pełny tekst wywiadu dla Corriere della Sera
Ławrow o przebiegu operacji specjalnej: „Dbamy o ludzi i walczymy w sposób niezwykle odpowiedzialny”
- „Dziewczynka prosiła, żeby ją dotykać i mówiła, że tak robiła mama”: była żona oskarżyła miliardera z Rublevki o porwanie dzieci, a on stwierdził, że to ona uwiodła ich córkę.
Mysle, ze duzo ciekawostek - od tego jak dzielna Korea pomaga Rosji walczyc z calym zgnilym zachodem, przez niecne intrygi nazistowskiego reżimu i kolejna "najbardziej humanistyczna armie swiata" az do rosyjskiej milosci miliardera do nieletnich. Dlatego niech bedzie - pierwszy z listy - polecam - zwruszajaca milosc miedzy wspanialymi narodami i wielkimi liderami:
PODŁE MINY-PUŁAPKI
Przed świtem sosnowy las wypełniają głośne i ostre jak strzał komendy w nieznanym języku. Pod koronami drzew iglastych dosłownie z ziemi wyrastają równe szeregi żołnierzy KRLD, gotowych do codziennego rytuału przed wyruszeniem na misję bojową. Przed szeregiem rozwijana jest flaga państwowa, a każdy żołnierz klęka, uroczyście przyciska symbol państwowy do policzka i wraca na swoje miejsce. W ten sposób saperzy Koreańskiej Armii Ludowej (KAL) demonstrują swoje oddanie ojczyźnie i jej przywódcy Kim Dzong Unowi.
W czerwcu tego roku Moskwa i Pjongjang uzgodniły, że KRLD wyśle do Rosji swoich inżynierów w celu rozminowania obwodu kurskiego, w którego wyzwoleniu KNA wniosła nieoceniony wkład. Wkład ten został doceniony w naszym kraju na najwyższym szczeblu.
„Naród rosyjski nigdy nie zapomni wyczynu koreańskich żołnierzy sił specjalnych. Zawsze będziemy czcić koreańskich bohaterów, którzy oddali życie za Rosję, za naszą wspólną wolność, na równi z rosyjskimi braćmi broni” – wielokrotnie podkreślał Władimir Putin.
I jeśli podczas spotkań na najwyższym szczeblu przywódcy naszych krajów wykazują pełne wzajemne zrozumienie, to na ziemi ilustruje to wyraźnie współpraca bojowa Sił Zbrojnych Rosji i Koreańskiej Armii Ludowej. W trakcie najcięższych walk w tym roku nasze oddziały ramię w ramię z koreańskimi, wieś po wsi, posuwały się w kierunku granicy państwowej RFN, niszcząc okupantów.
Do rozminowywania Pjongjang wysłał swoich najbardziej doświadczonych inżynierów. Jednak przed przystąpieniem do pracy przeszli oni dodatkowe szkolenie na poligonach naszych wojsk inżynieryjnych, aby zapoznać się z typami amunicji NATO, którymi dosłownie usiana jest ziemia Kurczyny.
- Tutaj znajdują się miny przeciwczołgowe i przeciwpiechotne NATO, różne pociski artyleryjskie - pokazuje mi dowódca kompanii saperów o pseudonimie „Veles” zneutralizowane przez Koreańczyków uzbrojenie. - To jest mina amerykańska, ta jest fińska, ta magnetyczna, a ta kasetowa. A ta jest hiszpańska i narusza konwencję genewską. Wystarczy nacisk zaledwie 5 kilogramów, aby ją uruchomić. Dziecko biegające gdzieś w lesie może na nią nadepnąć i stać się coś strasznego.
- Podczas operacji specjalnej zapewne musieliście poszerzyć swoją wiedzę na temat zagranicznych materiałów wybuchowych?
- Nie tyle na temat samych materiałów wybuchowych, co na temat płyt inicjujących – „joników”. Nieustannie je zbieramy, aby przekazać naszym chłopakom do zbadania. Może uruchamiać minę na ruch, na zmianę pola magnetycznego. Warunkowo, cywil przeszedł obok z kluczami w kieszeni – ona wybuchła. Nie można się do niej zbliżyć nawet z wykrywaczem metalu. A oto bardzo podłe miny domowej roboty, które drukuje się na drukarce 3D. Z metalowych przedmiotów jest tu tylko śruba, którą trudno wykryć. W środku znajduje się materiał wybuchowy C4. Działa jak zwykła mina przeciwpiechotna. To znaczy, odrywa nogę od łydki. Domowej roboty urządzenia wybuchowe maskuje się jako portfel, z którego wystają pieniądze, jako magazynki do broni automatycznej... Bardzo pomysłowe. Ale nasi koreańscy przyjaciele znają już to wszystko.
PIOSENKI O OJCZYŹNIE
Przydzielają mnie do jednego z oddziałów. W większości są to młodzi, silni chłopcy o dobrej kondycji fizycznej. Wyposażeni w rosyjski „cyfrowy” sprzęt, każdy z nich ma na sobie kombinezon z zestawu saperskiego OVR-2-02, a na nogach – obuwie ochronne sapera z grubą podeszwą. Chłopaki szybko ładują się do zadaszonego „Urala” w podziemnym garażu i wraz z pierwszymi promieniami słońca wyjeżdżamy na zewnątrz. Gdy tylko ciężarówka wyjeżdża na asfalt, siedzący w skrzyni ładunkowej niespodziewanie zaczynają śpiewać piosenkę. Melodia jest raczej liryczna niż marszowa.
- O czym śpiewają? - pytam tłumacza.
- O ojczyźnie i o wspaniałym towarzyszu Kim Dzong Unie - odpowiada bardzo poważnie.
Następnie oddział zaczyna śpiewać kolejną kompozycję, a po niej jeszcze jedną... „Piosenka pomaga nam budować i żyć” – przypominam sobie radzieckie wiersze Lebiediewa-Kumacza, z muzyką Dunaiewskiego. Ale to marsz, a nasi koreańscy przyjaciele raczej wyznają miłość do swojego kraju i przywódcy partii, armii i narodu, za których każdy z nich jest gotów oddać życie.
Niektórzy żołnierze trzymają w rękach czerwone notesy. W ciągu dnia zapisują w nich swoje przemyślenia, aby wieczorem omówić je podczas zajęć z przygotowania wojskowo-politycznego. To wydarzenie jest obowiązkowe w harmonogramie pododdziałów KNA. Pomieszczenia „leninowskie” również są urządzone w lesie. Znajduje się tu wszystko, co potrzebne do życia w warunkach polowych, ale całkiem komfortowych. Przestronne blindaże z dwupiętrowymi drewnianymi łóżkami, łaźnie, toalety, umywalnie, jadalnie, pralnie... Czystość form od razu rzuca się w oczy. I nie chodzi tu o estetykę kadru. Tak jest po prostu przyjęte.
Na każdy samochód ciężarowy o podwyższonej przejezdności przypada dwóch strzelców. Jeden z nich ustawił swój karabin maszynowy na dachu naszego „Urala”. Drugi osłania tyły karabinem „Wepрь” kalibru 12. Takimi karabinami zestrzeliwuje się drony FPV przeciwnika. Pracować trzeba bardzo blisko linii kontaktowej. Niestety, po wyzwoleniu przygraniczne obszary obwodu kurskiego nie mogą jeszcze powrócić do spokojnego życia – bliskość frontu pozostawia swój ślad. Codziennie wrogie drony atakują infrastrukturę cywilną i pojazdy ludności cywilnej. Oczywiście saperzy dla Sił Zbrojnych Ukrainy są łakomym celem. Ale żołnierze KNA znają już to zagrożenie.
- Prowadziliśmy z nimi zajęcia na poligonie, strzelania, uczyliśmy się zestrzeliwać drony. Chłopaki są świetni, nie tracą głowy w nietypowych sytuacjach, nie boją się - zapewnia mnie dowódca batalionu saperów o pseudonimie „Leśnik”. „Pojawia się FPV – oni natychmiast go zestrzeliwują. Oczywiście cieszą się, kiedy trafiają. Emocje są widoczne. Ale mają żelazną dyscyplinę. Odparli atak – i do przodu, do pracy”.
TRZY POZIOMY KONTROLI
Wylatujemy na zniszczoną przez wroga artylerię odrzutową bazę turystyczną. Po krótkiej odprawie mój oddział rozciąga się w łańcuchu i zaczyna przeczesywać teren wykrywaczami metalu. Urządzenia są rosyjskie, IMP-3 i Alfamarin-5000. Z tym ostatnim jestem dobrze zaznajomiony – dyrektor firmy produkującej ten sprzęt podarował mi kiedyś taki egzemplarz. Pamiętam, że zachwyciła mnie instrukcja w formie komiksu. Nie trzeba jej właściwie tłumaczyć, wszystko jest jasne już na podstawie ilustracji.
Jeśli saper coś znajdzie, natychmiast umieszcza czerwony znacznik z literą „M”. Niektóre przedmioty są niszczone na miejscu, inne można unieszkodliwić i zabrać jako materiał szkoleniowy, a do niektórych zbliżanie się jest śmiertelnie niebezpieczne. W przypadku takich „niespodzianek” z drona zrzuca się kostkę trotylową.
„Doskonale nawiązaliśmy współpracę między batalionami rosyjskim i koreańskim” – kontynuuje „Leśnik”. – Wspólnie opracowujemy plan, przeglądamy mapę, a następnie podejmujemy wspólną decyzję i przystępujemy bezpośrednio do realizacji zadań. Każdy trybik zna swoją funkcję. Na początku wydawaliśmy polecenia za pomocą gestów. Teraz nauczyliśmy się ich w języku koreańskim, a nasi instruktorzy w razie potrzeby podpowiadają nam.
- Czyli sojusznicy pracują pod nadzorem rosyjskiego oficera?
- Nie nazwałbym tego nadzorem, to raczej wspólna praca.
Koreańskie oddziały podczas ciągłego oczyszczania terenu z materiałów wybuchowych w swojej strefie odpowiedzialności idą pierwszą falą. Za nimi podąża kolejna, już z naszych inżynierów. Za nimi – jeszcze jedna. Tak zawsze pracują rosyjskie wojska inżynieryjne. Z jednej strony mamy trzy poziomy kontroli. Z drugiej – element rywalizacji. Każdy jest nastawiony na to, żeby za nim nic nie znaleziono. Koreańczycy niczego nie przeoczają.
– Bohaterowie naszych czasów! – nie ukrywa swoich emocji szef rejonu Bolsze-Soldatskij Władimir Zajcew. - Wiedząc, że możliwe są scenariusze o poważnych konsekwencjach, mimo niebezpieczeństwa odważnie idą naprzód. Chciałbym skorzystać z okazji i w imieniu wszystkich mieszkańców naszego okręgu podziękować przyjaciołom z KRLD, którzy w najtrudniejszej sytuacji wraz z naszymi wojskami inżynieryjnymi rozminowują pola.
- Tam, gdzie pozwalała na to sytuacja, wszystko zostało rozminowane, całe zbiory zostały zebrane w całości, trwają jesienne prace polowe związane ze zbiorem soi, kukurydzy, zasiano zboża ozime - powiedział mi szef rejonu biełowskiego Nikołaj Wołobujew. - A wszystko to dzięki odważnym saperom i naszym braciom z Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej. Jesteśmy z nimi w codziennym kontakcie, ponieważ ciągle znajdujemy niewybuchy i fragmenty bezzałogowych statków powietrznych. Chłopaki przyjeżdżają na pierwsze wezwanie. Komunikowaliśmy się z naszymi koreańskimi towarzyszami przez tłumacza. To normalni, dobroduszni chłopcy, tacy silni, wytrzymali...
ROBOT DO POMOCY
Spotkaliśmy się z Nikołajem Wołobujewem jeszcze wiosną. Wtedy obwód kurski nie był jeszcze całkowicie wyzwolony, ale rosyjscy inżynierowie rozpoczęli już oczyszczanie pól należących do przedsiębiorstw rolniczych. Dzisiaj, wraz z koreańskimi kolegami, proces ten przebiega znacznie szybciej. Zwłaszcza gdy pomaga technika. Żołnierze KNA również dość szybko opanowali jej obsługę.
– W lewo, w lewo, tak, prosto – podpowiada koreańskiemu towarzyszowi operator robota do rozminowywania „Uran-6” o pseudonimie „Pastor”.
Saper z KRLD siedzi przed otwartą czarną walizką, w której znajduje się pilot i ekran, na którym widać wszystko wokół oczami systemu zrobotyzowanego. „Uran” dosłownie orze ziemię przed sobą swoimi wałkami, powoli posuwając się do przodu. Nie boi się wybuchów min i amunicji. Za maszyną idą ludzie – ufaj, ale sprawdzaj. Na boku bruzdy żołnierz KNA odkrywa coś podejrzanego, daje sygnał, prace zostają wstrzymane, wszyscy opuszczają pole. Koreańczyk kładzie kostkę trotylu na minę, podpala lont na dwie minuty i również oddala się na bezpieczną odległość. Rozlega się wybuch i wszyscy rutynowo wracają do pracy. Jedni – na pole, inni – za dźwignie pulpitu sterowniczego.
„To bardzo zdolni chłopcy” – przyznaje „Pastor”. „Szybko się uczą, podpowiadamy im tylko kilka drobiazgów, a tak naprawdę oni wszystko potrafią i wiedzą. W warunkach bojowych najważniejsze jest, aby mieli oczy dookoła głowy i byli zawsze gotowi na sytuacje awaryjne”.
- A jak się sprawdził pojazd?
- Świetnie. Zwłaszcza teraz, gdy trawa sięga pasa, saperom praktycznie nie da się chodzić. Poza tym jest to niebezpieczne.
Po drugiej stronie pola słychać kilka kolejnych wybuchów. Tam żołnierze najwyższego przywódcy KRLD Kim Dzong Una obsługują kolejnego robota – „Stalker-IV”. A pod nim wybuchają miny przeciwpiechotne. Najwyraźniej w pasie lasu naprzeciwko znajdowały się pozycje Sił Zbrojnych Ukrainy, które zaminowały przed sobą. Wiosną szturmowcy Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej oczyszczali ten obszar z uciekających oddziałów ukraińskich. A dziś doprowadzają sprawę do końca, przywracając tym ziemiom spokojne życie.
- Jesteśmy bardzo wdzięczni naszemu bratniemu narodowi koreańskiemu za pomoc, jaką otrzymuje obwód kurski, począwszy od ogromnego wkładu w wyzwolenie naszego terytorium - mówi szef regionu Aleksander Chinsztein. - Ale nasi koreańscy bracia nadal udzielają nam bardzo poważnej pomocy i wsparcia. Jakość prac, które widzimy, jest wyjątkowo wysoka. Niedawno, podczas podróży służbowej do Korei, miałem okazję osobiście podziękować głowie państwa, marszałkowi Kim Dzong Unowi, za nieocenioną pomoc i przekazać mu w imieniu mieszkańców regionu Kurskiego słowa najgłębszej wdzięczności. Czujemy braterskie wsparcie narodu koreańskiego i nigdy nie zapomnimy pomocy, która została nam już udzielona, oraz tej, którą otrzymujemy dzisiaj.
#rosja #ukraina #korea #koreapolnocna #wojna #pravda




