Patrząc na nagrania z tej katastrofy w Japonii aż nie potrafię się nadziwić, że ewakuowano wszystkich pasażerów i załogę z płonącego A350, czyli 379 osób. Jedyne ofiary były z tego mniejszego samolotu, z którym się zderzył.
Zastanawiam się, na ile ten bilans to zasługa tego, że to się wydarzyło w Japonii. Gdzie ludzie słuchają poleceń, są zdyscyplinowani, a służby na odpowiednim poziomie.
Tu przypomina mi się pożar SSJ 100 w Moskwie z 2019, gdzie zginęła ponad połowa. Oczywiście tam samolot palił się mocniej, nie było możliwości ewakuacji tylnymi drzwiami, ale nie pomógł fakt, że pasażerowie uciekali ze swoimi drogocennymi walizkami, a straż pożarna potrzebowała sporo czasu, żeby dotrzeć na miejsce, mimo iż to było zgłoszone lądowanie awaryjne (w przeciwieństwie do Tokio).
Nawet u nas przy lądowaniu kpt. Wrony część ludzi brała walizki - widać to na nagraniach. Choć ta ewakuacja była oceniana jako wzorowo przeprowadzona - głównie dzięki bardzo doświadczonej załodze.
#samoloty #lotnictwo #japonia

